Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 4 lutego 2014

życie wspólnotowe

brakuje mi u protestantów życia wspólnotowego. może nie monastycznego, ale właśnie wspólnotowego. czegoś na kształt (i tu się pewnie wielu przerazi) komuny hippisowskiej. oczywiście z zupełnie innymi celami i założeniami, ale z podobnymi zasadami. to bardzo trudne technicznie do zrobienia. parę rodzin zawsze może zamieszkać razem, ale życie wspólnotowe wymaga pewnego harmonogramu,  który jest niemożliwy do realizacji, gdy ludzie pracują o różnych porach i pojawiają się w miejscu wspólnotowym o różnych porach. częścią takiej wspólnoty są czytania Słowa, rozważania, wspólne modlitwy, działania w najbliższej okolicy, by ludzie widzieli, że jest taka wspólnota i co ma im do przekazania.
przyznam, że zazdroszczę Kościołowi katolickiemu takich właśnie wspólnot.uważam, że my również na nie zasługujemy. 
czy jest to sprzeczne z ewangelią? nie jestem pewien, by słowa Jezusa "idźcie na cały świat" można interpretować jako zakaz życia wspólnotowego. to chyba nadinterpretacja tak bardzo popularna wśród róznej maści domorosłych czytelników Biblii. a piszę to, bo parę razy spotkałem się z taką właśnie opinią. a przecież wspólnota to nie klasztor, a dom z którego można wyjść i do którego można wejść o dowolnej porze (poza ustalonymi porami wspólnych zajęć). nie można przecież założyć, że nikt nie odczuje powołania do takiego właśnie życia. Taize na samym początku było przecież ewangelickie i nikt nie zgłaszał pretensji o takie właśnie życie. nawet Karl Barth. ktoś powie, że są lurerańskie zakonnice. oczywiście to zakonnice, a nie osoby prowadzące życie wspólnotowe. wspólnota to wbrew pozorom życie z ludźmi, a nie za murami klasztoru.
protestantom będzie tak trudn znaleźć argument przeciw życiu wspólnotowemu, jak katolikom przeciw ordynacji kobiet. zresztą strona katolicka już tych argumentów nie szuka, przyznając, że brak kapłaństwa kobiet to wyłącznie względy kulturowe, a nie teologiczne. komisja powołana przez Pawła VI, kiedy anglikanie powołali kobiety na księży, stwierdziła, że nie ma żadnych teologicznych barier dla wyświęcania kobiet. ale nie zmieniajmy tematu.
mam nadzieję, że pomysł nie wywoła niepotrzebnych dyskusji. po prostu rzucam taki pomysł i chciałbym jakiejś uczciwej reakcji. brakuje mi u protestantów takiej głębszej duchowości jaka jest u katolików czy prawosławnych. chodzi szczególnie o ewangelikalizm, któy w moich oczach przypomina szturm Armii Czerwonej w czasie II Wojny. uraaaa!!!! z okopów, na ślepo, nie patrząc gdzie, byle do przodu. nieuccziwe? a jak to wygląda realnie? pojawiają się w nowym miejscu, wychodzą na ulicę, przeważnie bez planu, bez pomysłu, bo "Duch poprowadzi". podchodzą do ludzi z zaskoczenia, mówią o Jezusie, wyglądając przy tym jak akwizytorzy pasty do zębów "super biel". ale znów zboczyliśmy z temtu.

chciałbym dyskusji o życiu wspólnotowym w naszym kręgu wyznaniowym. czy jesteśmy na nią gotowi? czy niektórzy będą chcieli pozbyć się antykatolickich uprzedzeń i fobii? podejdą do tematu uczciwie i będą w stanie odeprzeć argumenty lub przekonać własnymi?