Łączna liczba wyświetleń

sobota, 21 stycznia 2012

katotaliban podnosi łeb.

tzw "obraza uczuć religijnych" pojawia się wtedy, gdy zderzeni z jakimkolwiek tworem człowieka, nie mamy najmniejszego pojęcia jak na to odpowiedzieć, a dodatkowo uświadamiamy sobie miałkość i bezwartościowość tego, w co wierzymy. bo jeżeli nie ma argumentów na obronę czegoś, to jest to rzecz niepoważna i nie warta zachodu. wówczas pojawia się nagła myśl "zagiął mnie. nie wiem, co powiedzieć. o, już wiem! powiem, że obraził moje uczucia religijne".
jeżeli nasza wiara jest szczera, uczciwa i poważna, wówczas nie powinniśmy się bać, że coś nas urazi. mamy głosić miłość, a nie ciągać ludzi po sądach, bo ośmielają się mieć inne zdanie niż my.
zresztą, nikt rozsądnie myślący nie powinien mieć wątpliwości, że w przypadku Dody nie chodzi o jakąkolwiek "obrazę uczuć", a jedynie o to, by pisuary mogły się publicznie onanizować tym wyrokiem, grożąc sądem każdemu, kto ma inne od nich zdanie na temat Biblii czy (oczywiście ich wersji) chrześcijaństwa.
wściekłe, nienawidzące wszelkiej odmienności środowisko katotalibów pozwało wcześniej Nergala, o to, ze drąc Biblię (nawet nie publicznie, a jedynie na zamkniętej, biletowanej imprezie) "obraził" ich "uczucia religijne". przegrali. chcąc zatem dać upust swojej nienawiści postanowili dorwać Dodę. idąc tropem pozwania Nergala i ten proces powinni przegrać, ale jako że polskie prawo nie zna instytucji precedensu, w dwóch takich samych procesach mogą zapaść zupełnie przeciwstawne wyroki.
jeżeli druga instancja nie uchyli wyroku, może dojść do bardzo niebezpiecznej sytuacji, w której strona katolicko-nacjonalistyczna otrzyma do ręki instrument, pozwalający na grożenie sądem każdej osobie mającej odmienne od nich zdanie nt chrześcijaństwa.
może np dojść do sytuacji, że ktoś napisze artykuł dowodząc, że Maria nie była "zawsze dziewicą" oraz, że nie została "wniebowzięta". narazi się tym samym na zarzut strony katotalibskiej, że "obraża" ich "uczucia religijne", bo oni jako jedynie słuszni i prawdziwi katolicy twierdzą, że jest inaczej i żadna inna opinia nie może mieć miejsca. może to uderzyć np w mniejszości wyznaniowe, które jak wiadomo opierają się na odmiennej od katolickiej teologii. osobom twierdzącym, że w cywilizowanym kraju to niemożliwe przypomnę, że jeżeli szwedzki sąd mógł skazać zielonoświątkowego pastora za obrazę gejów cytowaniem fragmentów Biblii, to polski sąd może równie dobrze skazać za obrazę katolików poprzez posiadanie odmiennej od nich interpretacji Biblii.
wyobraźmy sobie sytuację. pozew o mniej więcej takim brzmieniu.
"Dnia 21.01 b.r. pan A w tygodniku B zamieścił artykuł, w którym wyraził opinię jakoby Maria, matka Jezusa nie była zawsze dziewicą oraz nie dostąpiła wniebowzięcia.
oświadczam, że jako głęboko wierzący oraz praktykujący rzymski katolik, uznający naukę mojego Kościoła za objawioną, słuszną i zbawienną oraz jedyną i ostateczną poczułem się dotknięty i obrażony powyższymi twierdzeniami. oświadczam ponadto, że te kalumnie obrażają moje uczucia religijne i tym samym zdarzenie to wyczerpuje znamiona przestępstwa opisanego w art 196 kk.
jako obywatel świadomy swoich praw domagam się ukarania pana A, redaktora naczelnego tygodnika B, oraz zakazania im dalszego publicznego rozpowszechniania tym podobnych kłamstw".
co zrobi sąd? może korzystając z wyroku ws Dody skazać autora tekstu i redaktora tygodnika, ale może też odrzucić pozew motywując, że nie jest władny rozstrzygać kwestii teologicznych oraz doktrynalnych, gdyż są to prywatne opinie poszczególnych ludzi na temat religii. i tu może być istotne przyznanie racji Dodzie, gdyż jej wypowiedzi są niczym innym jak właśnie "prywatną opinią nt religii". do której to opinii Doda oczywiście ma wszelkie prawa.
tak jak wyraziłem na początku, mam nadzieję, że wyrok uchyli sąd drugiej instancji. w nowoczesnym państwie nie może być polowania na ludzi tylko dlatego, że mają inne poglądy niż rzekoma większość. piszę "rzekoma" gdyż ani pan Kogut, ani pan Nowak nie byli w stanie dostarczyć przekonujących dowodów, że zdarzenie to zbulwersowało jakąś ogromną grupę ludności. sformułowania "w mojej ocenie" czy "wśród moich znajomych" nie powinny być dla sądu żadnym racjonalnym dowodem.

dobro osoby krzywdzącej.

pewien człowiek został zwolniony z pracy. chamsko, prostacko, arogancko, z pogwałceniem wszelkich reguł obowiązujących w jego środowisku. nie muszę chyba dodawać, że całkowicie bezpodstawnie.
na odchodnym poproszono go jeszcze, by nie nagłaśniał sprawy, nie szukał u innych wsparcia oraz pomocy, gdyż naraziłoby to na utratę dobrej opinii i reputacji osobę, która w taki właśnie sposób go potraktowała. to już Mrożek, czy jeszcze trochę brakuje?
tak się zastanawiam czy opisana sytuacja dotyczy Kościoła, PiSu czy WKP(b)?