Łączna liczba wyświetleń

środa, 30 czerwca 2010

wzmocnienia? chyba na 3 ligę litewską.

nie ma nas na Mundialu. i bardzo dobrze. nie zasługujemy, by się znaleźć na takiej imprezie. nie jesteśmy w stanie wychować kilkunastu piłkarzy (na trzydzieści osiem milionów ludności), którzy byliby w stanie nawiązać równorzędną walkę choćby z przeciętnymi drużynami Europy.
mistrz Polski gra w eliminacjach Ligii Mistrzów z mistrzem Azerbejdżanu Interem Baku. oczywiście nie mam nic do Azerbejdżanu, nie bierzcie mnie za żadnego rasistę, ale chyba nie o takich przeciwnikach myślimy w kontekście gry o Ligę Mistrzów. chciałoby się zagrać z kimś z Czech, Serbii, Ukrainy, Norwegii. niestety, ekipy z tych krajów rozpoczynają eliminacje od znacznie wyższego etapu. i nie wszystkie z nich są ekipami mistrzowskimi.
wracając do aktualnego mistrza Polski. ekipa Lecha wzmocniła się Arturem Wichniarkiem. transfer ten został określony mianem "hitu". ja nazwałem go absurdem. pierwsza drużyna Polski sprowadza zawodnika z ostatniej drużyny Niemiec. Wichniarek nie potrafił uchronić Herthy Berlin przed spadkiem z ligi, a pomoże Lechowi dostać się do Ligii Mistrzów? wolne żarty. Wisła sprowadziła kolejnego piłkarskiego emeryta, któremu nie powiodły się zagraniczne wojaże. Żurawski może na polska ligę jest jeszcze dobry, ale w awansie do Ligii Europejskiej Wiśle już raczej nie pomoże. jeśli polskie zespoły będą przyjmować upadłe gwiazdy wracające z podkulonym ogonem z zagranicy nigdy się nie podniesiemy. i zawsze nasz mistrz będzie grać w eliminacjach z mistrzem Azerbejdżanu. i może nawet kiedyś wygra. choć pewnie nie za często.

pójdź, skreśl ich obu

nie mogę zagłosować na Bronisława Komorowskiego. nie jestem liberalnym konserwatystą. nie jestem zwolennikiem prywatyzowania wszystkiego, co się da i za tyle ile dadzą. nie jestem zwolennikiem obciążania biednych rachunkami za błędy bogatych. nie mogę sobie wyobrazić, że korporacje mają decydować o obliczu kraju, w którym władza i ludzie są już tylko pasażerami ma tylnym siedzeniu.
nie mogę zagłosować na człowieka, który reprezentuje całkowicie obce mi wartości. który jest reprezentantem kapitału i tylko jego interesy będą go interesować. dla którego zwykli ludzie są niczym, bo tylko przeszkadzają w interesach. bo taka jest Platforma. jest partią biznesu, a nie ludzi. dlatego jej kandydat (kimkolwiek by był) nie może znaleźć mojego uznania.

nie mogę zagłosować na Jarosława Kaczyńskiego. nie jestem katolickim konserwatystą. nie uznaję prymatu partii nad państwem ani walki o władzę za wszelką cenę. całkiem obce mi jest pohukiwanie w katolicko-patriotycznym stylu, gdzie każdy inny jest automatycznie obcym przeznaczonym do odstrzału intruzem.
nie mogę sobie wyobrazić głosowania na człowieka, który każdą ważną sprawę państwową czy publiczną uzgodni najpierw z przedstawicielami dominującego w naszym kraju kościoła. który za nic ma zasadę świeckości państwa i równości wszystkich obywateli wobec prawa. który popierał, a i zapewne inspirował polityczne nagonki na przeciwników jak i też wyprowadzanie ich w kajdankach w blsku fleszy. nie mogę w końcu zagłosować na kogoś, kto jeszcze parę lat temu chciał delegalizacji SLD, a dziś mizdrzy się jak niechciana dziewica, że "zawsze był trochę lewicowcem". nie mogę również zagłosować na człowieka, który nie pojawił się na ślubie bratanicy bo wyszła za człowieka wywodzącego się z innego (czyli wrogiego) obozu politycznego.

ale oddać głos pójdę. pobiorę kartkę, wejdę do kabiny. skreślę oba nazwiska, dorysuję trzecią kratkę. dopiszę obok "Miś Uszatek", "Kubuś Puchatek", "Miś Yogi" czy jakoś tak.
i z czystym sumieniem, ze świadomością dobrze spełnionego obowiązku zakreślę tę trzecią kratkę. odetchnę i spokojnie wyjdę na ciepłe, niedzielne słońce.

niedziela, 20 czerwca 2010

przed wyborami burdel, po wyborach jeszcze większy.

jasne, że nie miałem złudzeń. Morawiecki nie mógł niemal na nic liczyć, choć prawdę mówiąc liczyłem na nieco więcej. na jakieś 0.5%. nie udało się. trudno. widać ludzie z chęcią głosują zawsze na tych, którzy ich zawsze doją. znowu nie wyszło budowanie koalicji przeciwników mainstreamu. znowu ludzie zagłosowali na propagandę.
ciekawy wynik Napieralskiego. nie myślałem, że przekroczy 10%, że jednak ludzie zagłosują na Komorowskiego, a tu taka niespodzianka.Grzesiek startował z bardzo niskiego pułapu i wydawało się, że nie poszybuje zbyt wysoko. a tu takie 13-14%.
nieco za wcześnie, by pisać komentarze. zresztą kto zechce te moje czytać. chcę napisać tylko parę słów tak na gorąco. wybór między Kaczyńskim, a Komorowskim to naprawdę nic specjalnego. Smoleń określił to jako wybór między Polską więzień, a Polską korporacji. na razie najcelniejszy komentarz jaki słyszałem. czyli jak zwykle nie ma na kogo głosować.
witajcie w Polsce.

sobota, 12 czerwca 2010

wrzut kartki do urny

idą wybory. prezydenckie. przypominam tak na wszelki wypadek jakby ktoś jeszcze nie załapał. a, że tacy ludzie mogą istnieć wcale mnie to nie zdziwi. nie opadły jeszcze emocje po 10 kwietnia, nie opadła jeszcze woda po powodzi. kto w takich momentach miałby głowę do wyborów prezydenckich. ale one są. nadchodzą. już w następną niedzielę. a jak wybory to wypadałoby na kogoś oddać głos. na tym przecież polega ta zabawa. toteż i ja udam się do odpowiedniego lokalu celem wrzutu kartki do urny.
swój głos oddam na Kornela Morawieckiego. wiem, że wg wszelkich sondaży może on liczyć na poparcie mniej niż 1% wyborców jednak wcale mnie to nie zniechęca. nie widzę po prostu nikogo inengo na którego mógłbym zagłosować. głos na Kornela jest przynajmniej głosem przeciwko tej całej zakłamanej rzeczywistości, przeciwko robaczywym "elytom" szkodzącym od lat naszemu krajowi. jest głosem przeciwko tym, którzy tylko udają zatroskanych o nasz los, a w rzeczywistości są jedynie bandą złodziei i furiatów.
jest to również głos przeciw blokadzie informacyjne. wiadomo, że najwięcej czasu mają ci, których partie są w Sejmie. potem ci, którzy mają choć trochę kasy. inni kandydaci są n samym końcu. często tak daleko, że media jedynie napomkną o ich istnieniu. jeśli w gabinetach prezesów wszystkich telewizji ustala się listę tych, którzy pobiegną na przodzie peletonu to inni od razu zostają w blokach startowych.
mam dziwne wrażenie, że im więcej głosów na tych niechcianych kandydatów to tym bardziej pokaże to, że istnieje również inna Polska. ta o której nie słychać każdego dnia w Wiadomościach, Wydarzeniach bądź Faktach. ta, która wie, że nie jest to wybór pomiędzy jedynie dwoma słusznymi kandydatami. i to mi chodzi. tylko o to.

czwartek, 3 czerwca 2010

jeśli taka ma być lewica to ja wysiadam.

ostatnie zdarzenie na bazarze przy PKS Warszawa Stadion jest dla radykalnej lewicy prezentem niemal z nieba. nie przesadzam pisząc w ten sposób. strasznie trudno byłoby im bronić polskiego przedstawiciela kapitalizmu. wyznawca wolnego rynku, biorący sprawy w swoje ręce, na pewno głosujący na PO, nie lubiący anarchistów, gejów i feministek. i co najgorsze biały. a tu, proszę bardzo, sprawa jak marzenie. i jeszcze można wyskoczyć z zarzutem rasizmu. jakby zastrzelono białego odpadłby jeden antypolicyjny argument no i demonstracja miałaby mniejszy efekt.
na lewica.pl Andrzej Żebrowski dopuścił się paru nieprawdopodobnych rzeczy. wiem, że dla ludzi jego pokroju liczy się tylko wprowadzanie zamętu i anarchii w miejsce prawdziwej dyskusji.
do dziś pamiętam "występ" Pracowniczej Demokracji, gdy zaproszono nas do programu publicystycznego emitowanego na żywo. po drugiej stronie była zdaje się Młodzież Wszechpolska. w momencie rozpoczęcia emisji członkowie PD wyskoczyli na środek krzycząc, że nie zgadzają się na "udział faszystów w dyskusji". efektem tego był brak programu i możliwości zaprezentowania lewicowego punktu widzenia w czasie bardzo dużej oglądalności. kolejnym efektem było to, że już nigdy nie zaproszona nas do telewizji. w ten oto dość prosty sposób PD wyrzuciła wszystkie lewicowe z telewizji wychodząc pewnie z założenia, że lepszy jest brak grup lewicowych w ogóle niż prezentowanie innych grup lewicy razem z PD. bo przecież tylko oni są "prawdziwą lewicą".
no, ale odeszliśmy od głównego tematu. Maxwell Itoya nie był jak to pogardliwie się mówi "handlarzem". był obywatelem naszego kraju mającym tu legalną pracę, żonę oraz dzieci. na bazar przychodził odwiedzać znajomych, którzy z różnych przyczyn (również oczywiście z tych związanych z powszechnym w Polsce rasizmem) nie mogą znaleźć innej pracy. jak się o kimś pisze wypada sprawdzić kilka faktów, ale po co? przecież ważna, by błoto leciało zwłaszcza na policję.
i tu nasuwa się kolejne pytanie. ileż to razy Andy Ż. świadomie, bądź nieświadomie korzystał z ochrony policji? ile to razy policja uratowała Andy'emu zdrowie, a może i życie? ilość wrogów z jaką spotykają się uczestnicy lewicowych demonstracji w naszym kraju jest tak ogromna, że w pełni pozwala na zadanie takiego pytania. ale policja jest zła i okropna, inaczej nie można o niej pisać. tylko, że kiedyś policja się wkurzy i po prostu odpuści ochronę takiej demonstracji. i co wtedy? ano nic, spotkamy się na pogrzebie Andy'ego.
Andy zadał w tekście kilka istotnych pytań. postaram się na nie odpowiedzieć. dlaczego policja nie zezwala na handel podrobionymi ciuchami? odpowiedź jest prosta jak lufa czołgu "Rudy". ciuchy te produkują kilkunastoletnie dzieci, pracując po kilkanaście godzin dziennie w warunkach urągających nawet polskim więzieniom. w języku współczesnego świata takie działanie nazywa się niewolnictwem. a chyba niewolnicza praca ludzi, szczególnie dzieci powinna być przedmiotem troski organizacji lewicowych. jak widać nie zawsze jest. następnie przemyt jest śmiertelnym zagrożeniem dla małych polskich zakładów dziewiarskich i odzieżowych. zakłady te upadają i wysyłają pracowników na bezrobocie. znam odpowiedź Andy;ego i jemu podobnych. "nie będziemy bronić kapitalistów". niech Andy zamiast wystawać co tydzień pod bramą Uniwersytetu i chodzić na malutkie demonstracje i pochody pojedzie do takiego miasteczka, gdzie bezrobocie po upadku takiego zakładu wzrosło do 19%, stanie na rynku i tam to powie. zobaczymy czy wróci żywy i czy nie będzie szukał ratunku u "rasistowskiej" policji jak go wściekły tłum zechce ukamienować.
sprzedaż nielegalne odzieży stanowi przestępstwo, gdyż pierwsze primo przy jej produkcji niewolniczo pracują tysiące ludzi w tym wiele dzieci, drugie primo na jej przemycie zarabia międzynarodowa mafia, a trzecie primo wzrasta w Polsce bezrobocie. ale co to obchodzi wielkiego lidera Pracowniczej Demokracji, który tylko patrzy gdzie by się tu jeszcze wpieprzyć z debilnymi szturmówki swojej pojebanej sekty.
czy ktoś słyszał, by bogaci Polacy byli ścigani przez policję? ja słyszałem. może nie przez policję, ale przez urząd skarbowy wykorzystujący do tych celów policję to już tak. bo Polska to taki nienormalny kraj w którym odniesienie sukcesu oznacza bycie przestępcą jak to beztrosko obwieścił nam Andy. jasne, bo tylko przestępca może dorobić się majątku.
Andy nie zajął się innym dość istotnym faktem. nikt nie kwestionuje, że padł strzał. jednak policjant strzelał w nogi. w życiu nie słyszałem o kimś, kto chce kogoś zabić strzałami w nogi. korpus, głowa to są odpowiednie miejsca dla potencjalnego mordercy, ale nie nogi.
dlaczego policja nie reagowała na rasistowskie okrzyki? a czy kiedykolwiek reaguje? czy reaguje na okrzyki typu "rząd na bruk, bruk na rząd", "faszyści, burżuje wasz koniec się szykuje"? czy reaguje na faszystowski i rasistowskie okrzyki kiboli? nie reaguje. więc czemu miałaby reagować akurat tutaj? no i oczywiście dla Andy'ego reakcja policji na ewidentne wezwanie do przemocy na lewicowej manifestacji czyli na okrzyk "faszyści, burżuje wasz koniec się szykuje" byłaby represją polityczną, a nie reagowanie (czyli potraktowanie w ten sam sposób) na rasistowskie uwagi tłumu gapiów jest dowodem na rasizm policji. trudno o bardziej pokrętną argumentację.
nie lubię takich tekstów. to zwykła propagandówka, pisana na kolanie, pełna kłamstw i przeinaczeń. tekst napisany tylko po to, by jątrzyć, kłamać i niesłusznie oskarżać.
jeśli taka ma być lewica to ja nie chcę być jej członkiem.