Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 26 października 2010

potrafisz rozsądnie oddać głos?

wybory samorządowe niemal za pasem. pytanie tylko co to zmieni. odpowiedź, nic. wszystko będzie po staremu. ludzie zagłosują bezmyślnie, czyli tak jak głosują w wyborach parlamentarnych na te same partie i będą zadowoleni, że spełnią swój obowiązek. w żadnym razie nie zainteresują się żadnymi kandydatami, tym co mają oni do zaoferowania. jedynym kryterium głosu będzie tylko i wyłącznie legitymacja partyjna.
a przecież w wyborach samorządowych chodzi o zupełnie co innego. to są nasze, lokalne sprawy i problemy. rzeczy na których ktoś się zna, a ktoś inny już nie za bardzo. przecież tu chodzi o drogę, szkołę, studnie oligoceńską. o coś, co jest ważne dla nas wszystkich, bez względu na poglądy polityczne. ale do ludzi to nie dociera. myślą, że tylko ich partia potrafi wszystko załatwić.
oczywiście czasem głosowanie to jest czysto pragmatyczne. no bo moja siostra pracuje w urzędzie i jak się zmieni koalicja to ona tę robotę straci. bo mój ojciec podpisał umowę z ratuszem na opiekę nad gminną zielenią. a nowa ekipa zatrudni swoich ludzi. ale takie przypadki są jednak w zdecydowanej mniejszości. zwykli, przeciętni ludzie nie mają takich znajomości w urzędzie. mogą całkowicie uczciwie głosować według potrzeb swojego środowiska. a głosują wg potrzeb partii politycznej na którą głosują. a potem się dziwią, że nic się nie udaje. że nic nie wychodzi, a wszystko jest po startemu. parkingu nie ma, placu zabaw nie ma. menele na murkach jak siedzieli tak siedzą.
może czasem warto ruszyć w teren. pogadać z ludźmi. poznać ich oraz programy jakie mają do zaproponowania. pomyśleć, co do tej pory zrobiła ekipa na którą zwykle oddaję głos. pomyśleć czy nie warto czegoś zmienić. może choć raz na jakiś czas warto poczuć się gospodarzem na swoim terenie.

piątek, 22 października 2010

mozna budować taniej? możńa, ale nie dla przyjaciół

Stadion piłkarski na 15 tyś. miejsc, hala sportowa na 5 tyś, basen olimpijski, parking podziemny na 900 miejsc. planowany koszt inwestycji ok 250 mln złotych.
o czym piszę? o kompleksie sportowym na terenie Polonii. jakoś to dziwnie wygląda. duży stadion, hala sportowa, basen, parking. wszystko za kwotę ponad 2x mniejszą niż ta, która poszła na stadion Legii. czy ktoś potrafi logicznie wytłumaczyć tak potężną różnicę? czy ktoś w ie czemu Legia, a właściwie ITI dostało tak gigantyczną dotację, zarówno z budżetu miasta jak i z Unii? wyjaśnienie jest znane tylko posługiwanie się nim spowoduje ryzyko zrównania takiej osoby z oszołomami spod Pałacu Prezydenckiego. oczywiście całą propaganda pójdzie w TVN, która jako najbardziej uczciwa, obiektywna i rzetelna stacja w tym kraju zaraz przedstawi sprawę w jedynie słusznym świetle.
chciałbym wierzyć, że w tych wyborach zmieni się prezydent Warszawy. niestety jest to mało prawdopodobne. a szkoda, bo w takim razie wszelka działalność ITI będzie dalej uprzywilejowana względem innych podmiotów.
i tylko chciałbym by kiedyś Hanna Gronkiewicz-Waltz została rozliczona z tych setek milionów złotych, które całkowicie niepotrzebnie trafiły na budowę stadionu Legii. boi za tę kwotę można by było postawić i Legię i Polonię. i dorzucić na Olimpię na Hutnika i na Ursus na przykład.

czwartek, 21 października 2010

kto sieje wiatr ten zbiera burzę.

PiS zbiera teraz burzę z wiatru, który siał przez wiele lat. niech nikomu nie wmawiają, że są tu niewinną ofiarą. że są poszkodowani przez Platformę Obywatelską. nie bronię PO. ludzie, którzy mnie znają doskonale widzą, że partii Donalda Tuska nie lubię tak samo mocno jak partii Jarosława Kaczyńskiego. jednak zauważam olbrzymie różnice jakie między nimi istnieją i nie traktuję ich na takim samym poziomie.
wszystko zaczęło się pięć lat temu. wtedy to jedna parszywa poselska szmata z Pomorza, której nazwiska nawet nie wymienię (prędzej przez usta przejdzie mi "pedofil" niż to nazwisko) powiedziała, że dziadek Donalda Tuska służył w Wehrmachcie. potem poszło już gładko. ciągłe obrażanie i obrzucanie wyzwiskami wszystkich przeciwników. wyciąganie ludzi z domów o 6 rano pod okiem kamer. grożenie strajkującym lekarzom poborem do wojska. ogólna pogarda dla wszystkich, którzy mają inne zdanie niż oni. to buczenie zwolenników PiSu na Donalda Tuska czy Władysława Bartoszewskiego na Cmentarzu Powązkowskim w żadnym wypadku nie skrytykowane przez władze tej partyjki
no i ostatnie wybryki. demonstracyjne lekceważenie demokratycznie wybranego prezydenta. moralne opluwanie go na każdym kroku.sugerowanie, że został wybrany przypadkowo przez pomyłkę. że wybraliśmy jako naród niegodnego prezydenta. sugerowanie, że Platforma Obywatelska ma krew na rękach, że brała udział w zamachu na Lecha Kaczyńskiego.
winnym wtorkowego zabójstwa w Łodzi jest tylko i wyłącznie środowisko PiSu. nikt inny. to oni od wielu miesięcy podpalają Polskę. to oni hołdują anarchii i bezhołowiu. to oni przy każdej nawołują prezydenta Komorowskiego do dymisji. to oni sugerują, że Polska przestaje być państwem demokratycznym choć tylko oni ponoszą za to odpowiedzialność.
to Jarosław Kaczyński powinien udać się do rodziny ofiary, paść przed nimi na kolana i powidzieć "moja wina. to przeze mnie, przez moją partię i jej bandyckie zagrywki straciliście ojca, męża, dziadka, brata". ale nigdy tego nie zrobi. w jego móżdżku nawet nie zakiełkuje myśl, że to on może być za coś odpowiedzialny.
wszyscy tylko nie on.

poniedziałek, 4 października 2010

jest wyjście. zawsze. tylko wierz.

czasem mam wrażenie, że Bóg dopuszcza do zaistnienia grzechu w naszym życiu, by pokazać nam jak bardzo słabi i bezbronni jesteśmy bez Niego. jak upadamy o wiele szybciej i o wiele bardziej boleśnie niż mogłoby nam się wydawać.
może czasem rzeczywiście trzeba upaść na pysk, na samo dno (lub na coś, co tym dnem może nam się tyko wydawać), by się odbić i doznać całej siły oraz mocy bożej, która raz na zawsze odmieni całe nasze życie. pozwoli naprawić to, co do tej pory wydawało się nie do naprawienia. to, co niszczyło dotychczas nasze życie i którym żadną miarą nie byliśmy sobie w stanie dać rady.

z drugiej strony może to diabeł uderza w pewnym momencie z całej swojej siły licząc, że to już koniec. że już się nie podniesiemy, że właśnie dostaliśmy dwa lub trzy decydujące ciosy. i początkowo może się tak wydawać, a tu niespodzianka. pojawia się Bóg z całą swoją mocą i miłością i nagle to, co miało nas ostatecznie wbić w asfalt tylko nas wzmacnia.

Bóg jest wielki!