Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 20 czerwca 2011

wierzysz, bo tak ci kazano?

wierzysz w Boga, bo tak ci rodzice kazali? od dziecka byłeś prowadzony za rączkę do kościoła (jakiegokolwiek) i słyszałeś, że tak trzeba, bo wiara w Boga jest ważna i potrzebna? czy może jednak samemu doświadczyłeś obecności Boga i Jego realnej mocy?
jeżeli to pierwsze, to lepiej od razu sobie daruj całą resztę. jesteś zwyczajnie religijnym człowiekiem który przejął religijne tradycje po swoich przodkach. można cię porównać do osoby, która zostaje następcą ojca na stanowisku dyrektora koncernu, czy kibica, który zakłada ten, a nie inny szalik, bo wszyscy na jego dzielnicy lub mieście go zakładają.
jeśli natomiast doświadczyłeś w swoim życiu woli i mocy Bożej i na tej podstawie jesteś wierzącym to jesteś na jak najlepszej drodze. bo zostać wierzącym da radę tylko na podstawie własnego życia i własnych doświadczeń. nikt wbrew naszej woli nie zrobi z nas wierzących . jeśli tak myślisz, to dalej jesteś zwykłym poganinem i nie masz prawa nazywać się chrześcijaninem, ani nazywać Jezusa swoim Panem.
tylko osobiste nawrócenie jest warunkiem zostania chrześcijaninem.

środa, 8 czerwca 2011

wizja lepszego kraju.

marzy mi się sytuacja, że w Polsce jest najwyżej 25 Kościołów, z których każdy ma najwyżej 4 mln członków. wtedy ten kraj byłby lepszy, normalniejszy. praktycznie każdy miałby w rodzinie i wśród przyjaciół członków innego Kościoła. w tym momencie "inny" nie byłby wrogiem, jak to się często teraz zdarza, a takim samym człowiekiem o nieco odmiennych poglądach.
utopia? być może. ale każdemu wolno marzyć. podzieliłem się tą wizją z paroma znajomymi katolikami. nie byliby zbyt zadowoleni. uznali, że taka wizja spowodowałaby, że katolicy znaleźliby się w mniejszości. to im mówię, że przecież jest w tym kraju sporo Kościołów katolickich.a oni swoje, że tylko en z Watykanu jest prawdziwie katolicki. to ich pytam, czy Polska ma być katolicka czy normalna. kiedyś był już taki jeden polityk, który twierdził, że nieważne czy Polska będzie biedna, czy bogata, byleby była katolicka. całe szczęście po tym "polityku" dawno ślad zaginął, ale jak widać ten typ myślenia jeszcze gdzieś się zawierusza. odpowiedzieli, że dla nich Polska ma być wierna tradycji. ja tego nie rozumiem. dla mnie Polska ma być nowoczesna i przyjazna obywatelowi, a nie zapatrzona w tradycję.
no, taką mam wizję. wiem, że się nie spełni, ale pomarzyć można.

zaprzeczanie wbrew faktom

istnieje masa ateistów, którzy domagają się od nas dowodów na istnienie Boga, choć oczywiście sami dowodu na nieistnienie pokazać nie potrafią. bo przecież to my mamy się tłumaczyć, nie oni. oczywiście pytanie jest czemu ktokolwiek ma się tłumaczyć, jakby nie mógł/mogła pozostać przy swoim zdaniu. przecież na piwo mogę iść zarówno z wierzącym, jak i niewierzącym.
ostatnio ktoś podpowiedział mi argument do rozmów z ateista. wchodzimy do sklepu. za ladą stoi właściciel. w tym momencie nikt nie neguje jego prawa własności. nie neguje się również, że on ten sklep stworzył. a świat? on nie ma właściciela? nikt go nie zbudował, nie wyposażył? a technicznie czym różni świat różni się od sklepu? też jest jakąś konstrukcją, która musiała zostać powołana do życia. pytanie tylko przez kogo? tak sama z siebie? przecież jeżeli tak prosta rzecz jak zwykły, mały sklep musiał być przez kogoś zbudowany, to tym bardziej świat musiał zostać stworzony. ale nie, świat powstał przypadkiem.
takie zaprzeczanie na siłę niczego nie zmieni, nic nie pomoże. świat został stworzony. nie pojawił się znikąd. nie zamierzam nikogo do tego przekonywać. zostańmy przy swoim poglądzie. tylko ja wiem, że nie przegram. a ty?