Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 31 sierpnia 2010

Bieszczady

czerwiec 2010, Uniwersytet Warszawski, egzamin wstępny na wydział nauk politycznych.
profesor pyta kandydatkę.
-jakie zna pani partie polityczne działające w Polsce?
cisza. profesor nie rezygnuje.
-czy coś mówi pani nazwisko Donald Tusk?
cisza. profesor dalej nie zrażony.
-czy w Polsce mamy Sejm lub Senat?
cisza. profesor postanawia dać jej ostatnią szansę.
-czy głosowała pani w tegorocznych wyborach prezydenckich?
cisza. profesor nie wytrzymuje.
-skąd pani w ogóle jest?
-z Bieszczad - mówi cicho dziewczyna.
profesor wstaje, podchodzi do okna. patrzy w dal i po chwili w jego głowie pojawia się myśl.
-kurwa... a może by tak to wszystko pierdolnąć i wyjechać w Bieszczady?

sobota, 21 sierpnia 2010

katolicka nadinterpretacja faktów

"komu odpuścicie będzie odpuszczone, a komu zatrzymacie będzie zatrzymane". to wolne przełożenie tekstu ewangelii jest pokazywane przez katolików jako dowód ma prawdziwość spowiedzi. że niby Jezus ustanowił tymi słowy "sakrament spowiedzi" i teraz duchowni jako (rzekomi) następcy Apostołów mają obowiązek wysłuchiwać i oceniać grzechy wiernych.
niestety katolicy są w wielkim błędzie. jak wiadomo sam Jezus odpuszczał ludziom grzechy za co ściągał na siebie przeogromny gniew faryzeuszów. ale nadszedł ten moment kiedy musiał wstąpić do nieba i siłą rzeczy nie mógł dalej odpuszczać grzechów. tak więc, by ludzie mogli mieć dalej odpuszczane grzechy scedował swoje prawo na Apostołów właśnie. powiedział im po prostu, że Jego Duch będzie razem z nimi i powie im co mogą odpuścić, a czego nie powinni. grzech formalnie odpuści Apostoł, a faktycznie Jezus będący w nim Duchem. tak też to tłumaczą katolicy, ale potrafią powiedzieć czemu różni księża różnie traktują te same grzechy. skoro w każdym z nich jest Duch, który mówi im co jest dobre, a co złe to rezultat spowiedzi powinien być wszędzie taki sam, a nie jest. ta sama spowiedź u różnych kapłanów katolickich skutkuje różnymi efektami.
a może "komu odpuścicie będzie odpuszczone, a komu zatrzymacie będzie zatrzymane" tyczy wszystkich chrześcijan? w końcu stoi jak byk namazane "wyznawajcie grzechy jedni drugim" a i coś o powszechnym kapłaństwie się w Nowym Testamencie znajdzie. to może nawzajem mamy sobie odpuszczać winy po ich wysłuchaniu i okazaniu żalu? skoro katolicy twierdzą, że "komu odpuścicie" tyczy wyłącznie kapłanów jako (rzekomo) następców Apostołów to może i "idźcie i nauczajcie" także tyczy wyłącznie kapłanów? przecież te słowa Jezus powiedział także do Apostołów. ale nie, tu katolicy twierdzą (całkiem zresztą słusznie) że ten zapis tyczy wszystkich. zdaje się, że nie widzą sprzeczności w tym co twierdzą. dwa nakazy wypowiedziane w tych samych okolicznościach do tej samej grupy ludzi (bezpośrednio do Apostołów) , a tak różna interpretacja. tzn różna wg nich. zupełnie jakby twierdzili, ze raz 2 x 2 = 4, a raz 5.
mogliby się w końcu raz zdecydować na jednoznaczną interpretację biblijnych tekstów. na taki numer kościół katolicki to jednak nigdy nie pójdzie. nie od dziś wiadomo, że traktuje on Biblię bardzo wybiórczo tak jak aktualne potrzeby teologiczne tego wymagają.

niedziela, 15 sierpnia 2010

spokój na Placu Piłsudskiego.

znowu Jarusia nie było. Święto Wojska Polskiego, a jego nie ma. oczywiście nie mógł się pojawić na Placu Piłsudskiego. musiałby oglądać tego, który nie jest godzien bycia prezydentem. bo tylko Jaruś jest godzien. każdy inny to uzurpator, kłamca, renegat i agent KGB. bo tylko Jaruś jest godzien, by być prezydentem. o tym "przypadkowym" jak zwykł określać obecnego można się co najwyżej wyrazić "pan Komorowski".
ja to się cieszę, że Jarusia nie było. trzoda ma być trzymana w chlewie, a nie w reprezentacyjnym punkcie miasta. skoro istota ta nie jest w stanie uszanować nikogo i niczego to nie powinna pokazywać się publicznie. w żadnym miejscu i o żadnej porze. mam nadzieję, że tę fizjonomię oglądać będę jak najrzadziej.
dzisiejsze zdarzenie to kolejny dowód na śmieszność tego małego człowieczka. człowieczka, który jest gotów poświęcić wszystko, łącznie z Polską, która podobno "jest najważniejsza" byleby tylko dorwać się do władzy. i nigdy jej nie oddać. to kolejny obraz człowieczka, który nie jest zdolny do niczego poza chamstwem, prostactwem i pieniactwem.
cieszę się, że nie został wybrany prezydentem. i cieszę się, że swoją obecnością nie zaśmiecił dzisiejszej, jakże ważnej uroczystości. oby w ten sposób uszanował powagę wszystkich kolejnych uroczystości. zostając w domu. z kotkiem.

piątek, 13 sierpnia 2010

Niedorzecznik Praw Obywatelskich

mamy nową rzeczniczkę praw obywatelskich. wraz z jej wyborem dla wszystkich prawdziwych obrońców praw człowieka zacznie się bardzo trudny okres walki o właściwe rozumienie tychże praw. pani rzecznik kilkakrotnie dała już do zrozumienia, że jej rozumienie praw człowieka diametralnie różni się od tego ogólnie uznawanego.
nie będzie się zajmować prześladowaniami gejów i lesbijek, bo "ich nie rozumiem". czyli osoby homoseksualne nie mogą liczyć na pomoc pani rzecznik. w tym momencie zostały zakwalifikowane jako obywatele drugiej kategorii niemalże poza prawem. ale pani rzecznik nie bardzo się tym przejmuje. ona tego "nie czuje" więc jest zwolniona z dbania o prawa osób homoseksualnych.
pani rzecznik nie będzie podnosić kwestii braku lekcji etyki w szkołach bo "podręczniki etyki są już konsultowane z kościołem katolickim". pani rzecznik nie widzi w tym niczego złego ani nieodpowiedniego. a ja się pytam jakim prawem instytucja państwa konsultuje się w sprawach edukacji szkolnej z jakimkolwiek Kościołem? i dlaczego tylko z tym jednym, rzekomo najważniejszym? jak widać "państwo neutralne światopoglądowo" jest tylko fasadą za którą można schować swój brak działania w obronie tych, którzy w jakiś tam sposób czują się dyskryminowani właśnie przez kościół katolicki. w pracy, w szkole, w środowisku społecznym. takich ludzi jest wielu. ale pomóc im pani rzecznik nie pomoże, bo "państwo jest neutralne światopoglądowo" i nie może się angażować w spory tyczące religii. ale może pozwolić, by o treści państwowego podręcznika szkolnego współdecydował, a właściwie decydował kościół katolicki. to już zasady "neutralności światopoglądowej" nie narusza.
priorytetem kadencji będą prawa osób starszych i niepełnosprawnych. czyli całkiem bezpieczne, neutralne problemy nie budzące żadnych społecznych emocji. przecież nikt rozsądny w naszym kraju nie nawołuje do dyskryminacji ze względu na wiek czy niepełnosprawność. natomiast nawołuje się do dyskryminacji z uwagi na rasę, narodowość, wyznanie, orientację seksualną. ale to dla pani rzecznik priorytetem nie jest. bo po co? bo jeszcze trzeba będzie poważnie wziąć się do pracy a i może narazić się swoim politycznym czy kościelnym mocodawcom? nie, to nie dla mnie, za duże ryzyko. mam ciepłą, spokojną posadkę, chcę bez nerwów dotrwać do końca kadencji.
pani rzecznik mówi, że ma stać na straży prawa. oczywiście, nie powinna jednak zapominać, że ma być motorem zmian, a nie stagnacji. jej działania nie mają być ukierunkowane na przyklepywanie aktualnie obowiązującego prawa, a raczej na przystosowywaniu go do coraz to nowszych potrzeb. często RPO ma dążyć właśnie do zmiany prawa tak, by eliminować pojawiające się czasem nowe zagrożenia dla różnego rodzaju mniejszości. w tym również dla tych, których pani rzecznik "nie czuje". niestety, wpakowała się w taką, a nie inną formę i musi w niej trwać. skoro nie chce to może warto zrezygnować z urzędu, którego nie jest się w stanie zrozumieć. jak to mówią prawnicy "dla dobra wspólnego.

wtorek, 3 sierpnia 2010

republika bananowa

w tym kraju nie ma prawa. rządzi motłoch, ulica. grupa agresywnych emerytów tupnęła nóżką i odstąpiono od wyegzekwowania prawa. krzyż miał być przeniesiony, a dalej stoi. motłoch tryumfuje, a państwo okrywa się hańbą. wystarczy wyprowadzić ludzi na ulicę i już można być pewnym, że uzyska się określone cele. a potem można się państwu śmiać prosto w oczy. bo mam was za nic. liczy się tylko to co ja chcę, to co ja uważam za słuszne.
dzisiejszy dzień pokazał straszną słabość naszego państwa. mam nadzieję, że to ostatni taki dzień. choć żyjąc w tym kraju wiem, że niczego nie można być tu pewnym.