Łączna liczba wyświetleń

piątek, 26 czerwca 2009

zapalmy świeczkę

właściwie trudno nie napisać niczego o śmierci Michaela Jacksona. nigdy nie byłem wielbicielem jego muzyki, traktowałem ją nawet jako symbol kiczu, ale trzeba stwierdzić, że sam Jackson wywarł olbrzymi wpływ na światową rozrywkę. był jednym z jej liderów, choć bardziej z tych komercyjnych niż artystycznych.
oczywiście nie był to artysta tej miary co Ray Charles, Otis Redding, James Brown, Marvin Gaye czy sam nieśmiertelny Elvis Presley. niemniej trzeba oddać sprawiedliwość, że był kimś ważnym. i takim pewnie zostanie zapamiętany. brukowe media będą się skupiać nad jego rzekomą pedofilią, ciągłymi operacjami plastycznymi, zmianą koloru skóry czyli nad wszystkim tym, co normalnych ludzi w ogóle nie interesuje.
tym wpisem chciałem tylko powiedzieć, że zmarł ważny artysta. a poza tym człowiek. więc nie mówmy i nie piszmy żadnych głupot. czasem lepiej pomilczeć.

ciekawostka: 100 największych piosenkarzy wszech czasów wg "The Rolling Stone".

http://www.rollingstone.com/news/coverstory/24161972/page/103

czwartek, 18 czerwca 2009

nie będzie już wolnego blogowania

chcą nam zafundować rejestrację blogów. że niby internetowy blog to gazeta. chcą by każdy blog był przypisany do konkretnej osoby. oczywiście rząd ustami pana Schetyny "zdementował" ową pogłoskę, ale nawet ćwierć inteligentny orangutan dobrze wie ile jest warte słowo polskiego ministra. mniej niż papier na którym zostało wydrukowane.
czyli jest to pewne. na jesieni zostanie uchwalona ustawa, która każe rejestrować każdego bloga. o co chodzi, ktoś spyta. ano o "wolność słowa". przecież nasi dzielni politycy już nie mogą znieść tych wszystkich rzeczy jakie o sobie czytają. przecież oni są nietykalni. mają immunitet. znaczy się nie można w żaden sposób źle o nich pisać. czyli najlepiej nie pisać w ogóle. przecież w żaden sposób nie da się o nich pisać dobrze. a gdzie stara PRowska zasada "niech piszą, co chcą byle tylko nie przekręcili nazwiska"? czyżby tak bardzo chcieli zaznaczyć swoją odrębność od normalnych ludzi, że potrzebują do tego prokuratorskiej ochrony? przecież każdy blogger nie mógłby być pewny swojego dnia. wystarczy najmniejsze słowo krytyki pod adresem jakiegoś polityka i już można się liczyć ze sprawą o zniesławienie.
oczywiście walka z wolnością słowa za pomocą proluratury jest jak najbardziej uznaną formą demokracji. taki kraj może liczyć na pełne uznanie i wpsracie społeczności międzynarodowej. w końcu politycy w każdym kraju zmagają się z problemami bezczelnej krytyki ich jedynie słusznych działań.
co można zrobić? w kraju takim jak Polska nic. nie powstanie żaden oddolny ruch obrony wolności w internecie. nie odbędzie się żadna demonstracja, żaden protest. ludzie poszemrają, poszemrają i zapomną. jesteśmy krajem totalnie obojętnym na nasze prawa. nie potrafimy o nie walczyć, nie potrafimy się upomnieć. władza o tym wie dlatego może robić na co ma ochotę.
a nam pozostanie jedynie życie w coraz bardziej orwellowskiej rzeczywistości. aż pewnego dnia obudzimy się i stwierdzimy, że kraj w którym zyjemy nie należy już do nas. a wtedy co? broń i do lasu? emigracja? czy całkowite przystosowanie się do nowej rzeczywistości.
od czegoś rząd musi zacząć. czemu nie od pełnej kontroli blogsfery?

poniedziałek, 15 czerwca 2009

idiotami łatwiej rządzić

jak PO zacznie coś grzebać przy edukacji wiadomą rzeczą jest, że nic dobrego nie może z tego wyjść. tym razem wzięli się za bezpłatne studia. nie jest żadną tajemnicą, że dla tej partii bezpłatne studia to jedno z największych bluźnierstw. bo przecież o co chodzi? ano o to, że hołota może dorwać się do tortu, który wg POpaprańców jest wyłącznie dla tych dobrze urodzonych. wiadomo, że dobre wykształcenie, dobre kwalifikacje mogą jeszcze coś ludziom pomóc. gdy nie będą mogli już ich zdobyć rządzące barachło odetnie ich od wszystkich stołków, które wg niego należą się wyłącznie ich bachorom.
obecna minister chce zakazać bezpłatnego studiowania drugiego kierunku. że niby ma to zwiększyć ilość bezpłatnych miejsc na studiach. tylko idiota nie zorientuje się, że jest to pierwszy krok w celu pełnej komercjalizacji studiów. teraz każą płacić za drugi kierunek, za dwa lata stwierdzą, że skoro płaci się za drugi to równie dobrze można płacić i za pierwszy.
cel tych działań powinien być dla wszystkich jasny. wyższe wykształcenie ma się stać luksusem dostępnym tylko dla wybranych. czyli dla tych z grubymi portfelami rodziców. oni rządzą w polityce, gospodarce, mediach i oni nie chcą by niższe warstwy społeczne wchodziły im w drogę. w końcu nie dla psa kiełbasa i biedota powinna znać swoje miejsce w szeregu.
potem wprowadzimy opłaty za szkołę średnią, potem za podstawową. i znów wrócą stare, dobre czasy. gdzie przybłędy kończyły trzy klasy szkoły powszechnej, tak by jedynie umieć się podpisać, a warstwa "dobrze urodzonych" miała wszystko, bo nie było ryzyka, że ktoś im ten tort zwyczajnie zeżre.
głosujmy na PO. będzie żyło się lepiej. kolegom

jałmużna? nie, dziekuję

płaca minimalna wzrośnie o całe 41 zł. takie są założenia rządu przedstawione w dzisiejszej Gazecie Prawnej. no normalnie tylko piać z radości. łaskawcy rzuca nam ochłap, niecałe 50o zł. rocznie i jeszcze będą kazali nam sobie dziękować. będą puszyć się jak pawie, będą w blasku fleszy rozpowiadać o tym jak wiele robią dla biednych ludzi zgadzając się na podwyższenie zarobków.
tylko, że my nie potrzebujemy jałmużny. nie chcemy, by rzucano nam pod nogi nędzny ochłap i jeszcze kazano nam za niego dziękować. przecież 41 zł,. to tyle, co nic. co możemy za to kupić? idź nawet do hipermarketu mając tę sumę w kieszeni. co kupisz?
tu nie chodzi o narzekanie. nie chodzi też o pogardę dla tych pieniędzy. chodzi o chamstwo, bezczelność tych wszystkich, którzy proponują nam ową jałmużnę. chodzi o to, że ludziom należy się godna płaca za uczciwą pracę. w naszym kraju wszyscy mogą liczyć na jakąś ochronę tylko nie oszukiwani i okradani pracownicy. ale czego się spodziewać. przecież u steru władzy są koledzy tych, którzy właśnie oszukują i okradają.
zobaczycie jeszcze protesty. jakim prawem rząd podwyższa płacę. jakim prawem każe mi, bym ze swoich prywatnych pieniędzy płacił swoim pracownikom i czemu tak dużo. usłyszycie jeszcze bandytów, złodziei i darmozjadów z tych różnych mafii prywatnych pracodawców, którzy zaczną płakać jak im ciężko, jak to rząd ich prześladuje każąc uczciwiej płacić za uczciwą pracę. oni są gotowi walczyć o każdą złotówkę, której nie będą mogli podarować swoim bachorom czy też współmałżonkom.
Polacy są niestety zbyt leniwi, zbyt tchórzliwi, by walczyć o swoje. niestety nie spodziewam się, by tak jak we Włoszech, w Grecji czy też Francji wyszły na nasze ulice setki tysięcy zdesperowanych pracowników. wyjdzie najwyżej sześć tysięcy. na nic więcej nas nie stać. więc nie płaczmy jak nam tu źle, bo to tylko i wyłącznie nasza wina.
póki się nie zorganizujemy, nie pokażemy naszej siły możemy liczyć wyłącznie na ochłapy po 40 złotych rocznie. albo i tego nawet nie dostaniemy.

krótki kurs demokracji

wiecie kiedy jest demokracja? demokracja jest wtedy kiedy wybory wygrywają ludzie akceptowani przez Stany Zjednoczone. dziwna odpowiedź, ktoś powie. niestety wystarczy przyjrzeć się ostatnim wydarzeniom. zawsze kiedy w jakimś kraju wygrywa ktoś nieakceptowany przez miasto Waszyngton zawsze słyszymy o możliwości fałszerstwa czy wręcz o pewności tego fałszerstwa. rozpoczyna się medialna nagonka na dany kraj, obrzydzanie ludziom legalnie przecież wybranej władzy. czasem można coś zrobić. zasponsorować zamieszki obalające tę władzę i doprowadzić do wybrania "odpowiedniego" kandydata. z takimi przypadkami mieliśmy do czynienia na Ukrainie i w Gruzji. można również postawić swoje wojska w "stan najwyższej gotowości" bojowej czyli jasno dać do zrozumienia demokratycznie wybranemu kandydatowi, że jednak jego wybór nam się nie podoba.
do napisania tego tekstu skłoniła mnie sytuacja w Iranie. nie trzeba być alfą i omegą, by się zorientować iż zwolennicy Musawiego byli niemal pewni swego. a czemuż to? proste jak lufa czołgu "Rudy". nawet jeżeli Ahmadineżad wygra te wybory nasi przyjaciele z Zachodu uznają je za sfałszowane. mając taką sytuację nie dziwne, że niczym się nie przejmowali i zaraz po ogłoszeniu wyników wyszli na ulicę. jakby od razu byli do tego przygotowani. wiadomo, przyjaciele z Zachodu już odpowiednio urobią opinię publiczną i przekonają, że dosżło do "fałszerstwa",
tak więc wygląda dzisiejsza demokracja. jeśli nie masz poparcia światowego mocarstwa każdy twój wybór okaże się "sfałszowany". w końcu wygrywać mogą tylko ci, co mają wygrać. każdy inny to populista, cwaniak, Nikodem Dyzma, krzykacz.
no, ale chcieliśmy demokracji. no to ją mamy.

sobota, 13 czerwca 2009

pastor of muppets


niektórzy krzyknęli "profanacja!". niektórzy powiedzieli "bezguście". zwłaszcza po katolickiej stronie, dla której każdej każde mówienie o ich biskupie Rzymu z pozycji "nie z kolan" jest przestępstwem samym w sobie.
czy mają rację? czy mogą wprowadzać cenzurę tylko i wyłącznie z racji, że fotomontaż tyczy ich idola?
katolicki biskup Rzymu jest funkcją publiczną. osoby pełniące takie funkcje muszą chcąc nie chcąc liczyć się z tym, że zostaną potraktowane "karykaturą przez grzbiet". nie ma tym nic zdrożnego, a tym bardziej nic złego. wszelkiego rodzaju protesty świadczą raczej o pewnym zasklepieniu umysłu w twardym pancerzu nie przepuszczającym zarówno światła jak i powietrza.
nie jestem zwolennikiem poprawności politycznej. nie jestem też za ustawową ochroną wizerunku przed wszelkimi jego naruszeniami. niestety decydując się na pełnienie pewnej, określonej funkcji trzeba brać pod uwagę społeczną reakcję na formę jej pełnienia.
w tym momencie wychodzi na jaw mentalność pewnych ludzi. pokazują oni swoją prawdziwa twarz i prawdziwe poglądy na takie tematy jak wolności i swobody obywatelskie. ważne jest tylko to, co my propagujemy, co my uważamy za istotne. wszyscy mają się nam podporządkować, a jak nie to uznamy ich za wrogów porządku publicznego. każdy ma się nam podporządkować jednak my nie musimy się nikomu. jesteśmy ważniejsi, mamy z założenia rację, głosimy jedynie słuszną prawdę i nikt nie może od nas niczego wymagać.
przyznaję, że ta karykatura (zresztą bardzo udana) B16 była tylko pretekstem do kilku rozważań. osoby, które są tym jakoś szczególnie oburzone powinny natychmiast wyluzować. Karolowi Wojtyle "założono" kiedyś prezerwatywę na nos. chodziło o jego stosunek do antykoncepcji, a zwłaszcza jego dwulicowości w sprawach tabletek. pozwalał on na używanie ich przez zakonnice na terenach na których z różnych przyczyn groził im gwałt. oczywiście rdzenne mieszkanki tych obszarów będące katoliczkami miały kościelny zakaz używania tychże tabletek mimo tak samo grożącego im gwałtu. ale wracając do owej prezerwatywy. tu rzeczywiście mogło być nieco 'niesmacznie". niemniej zrobienie z B16 fana Metalliki (coby nie mówić zespół zacny) nie jest rzeczą, którą należałoby piętnować.
ale czy nie ma w tym choć cienia prawdy? czy B16 nie jest takim "władcą marionetek"? wrzućcie na luz i zastanówcie się nad miłym spędzeniem dnia zamiast nad wymyślaniem dzikich protestów wobec nic nieznaczących problemów.

smutno

zielonoświątkowiec na katolickiej mszy rytu trydenckiego. nie, nic mi się nie pomieszało. zwyczajnie poszedłem na ślub kuzyna, który to zaplanował imprezę w kościele Bractwa Piusa X. nie powiem, bym się dobrze czuł. właściwie czułem się nawet źle. atmosfera była niestety całkowicie mi wroga. czułem się niemal jak w Matrixie nie wiedząc do końca co ja tu robię. kościół pełen bałwanów do których modlą się ludzie nazywający siebie chrześcijanami. w przedsionku literatura, która jawnie szerzy nienawiść wobec inaczej myślących. to wszystko w kraju, który doskonale wie, co to znaczy nawoływać do dyskryminacji z racji pochodzenia.
było smutno. rzekłbym bardzo smutno. może się mylę, może się nie znam, ale dla mnie chwalenie Boga to czysta radość. to prezentowanie tego, co się czuje do Niego. to przyjście do świątyni i podziękowanie Mu za wszystko, co dla nas uczynił. a tymczasem kolesie, którzy stali przed ołtarzem wydawali się pełni bólu i rozpaczy. jakby przychodzili w to miejsce ze strachu, pod przymusem. byli całkowitym zaprzeczeniem chrześcijanina, który powinien być człowiekiem radosnym, promieniującym szczęściem. radujcie się zawsze. powtarzam, radujcie się pisał apostoł Paweł do Filipian. tam nie widziałem radości. widziałem tam strach. nie wiem przed czym. przecież Bóg jest radością. Bóg jest pełen światła, pełen miłości. chce widzieć nas w pełni szczęśliwymi, a nie zasmuconymi.
doskonale rozumiem, że nasze wizje chrześcijaństwa diametralnie różnią się od siebie. wiem też, że powinienem pozwolić im iść własną drogą. mają do tego prawo. jednak smuci mnie, że ludzie ci nie potrafią odkryć kim jest Bóg. mało tego. każdego kto tego Boga odkrył potrafią zwyzywać od sekciarzy.
smutno, bardzo smutno.

poniedziałek, 8 czerwca 2009

wybory.. a jakby nic się nie zmieniło

najbardziej zadziwiającą rzeczą w wyborach jest to, że ludzie głosują na partie, które ich najbardziej doją. najpierw oddają głos na partię, która wydaje im się najbardziej atrakcyjna, a potem dziwią się, że żyje im się coraz gorzej. a jak ma się im żyć skoro wszyscy wokół tylko marzą by ich okraść. przecież doskonale wiadomo, że ci, którzy mają kasę mają ją od tych, którzy wyzyskują swoich pracowników. cały biznes daje pieniądze tym, co do których ma sto procent pewności, że ich nie skrzywdzą. następnie te partie pokazują w reklamówkach jakimi to są przyjaciółmi ludzi. przecież za ich rządów żyje się lepiej. a, że tylko kolegom... no cóż, akurat ta część spotu nie zmieściła się w kadrze.
póki ludzie nie pojmą, że rządzące elity są ich największymi wrogami sytuacja w ogóle się nie zmieni.w dalszym ciągu będą okłamywani, okradani, a wszelkie problemy będą uważane za skutek kryzysu na świecie, a nie bandyckiej polityki prowadzonej w naszym kraju.
poraża również brak jakiejkolwiek refleksji nad tym, kto tak naprawdę jest winien. głosy dostały partie, które po kolei odpowiadają za nędzę i upadek tego kraju. to co nas czeka w najbliższej przyszłości? ile jeszcze lat będziemy płacić za woje wybory? tylko tym razem nie mamy prawa narzekać. w końcu sami wybraliśmy swoją przyszłość.
a jak zamkną kolejne zakłady pracy i wyrzucą na bruk kolejne tysiące podziękujemy sami sobie. w końcu nikt nie zna się na polityce tak dobrze jak Polacy