Łączna liczba wyświetleń

sobota, 22 stycznia 2011

niezrozumienie problemu.

ja wiem, że będzie kontrowersyjnie. że znów cisnę granatem w śmietnik. trudno, po to zostałem chyba stworzony, by takie rzeczy czynić.
nauczyciel ma uczyć. takie jest jego podstawowe zadanie. ma przekazywać wiedzę i egzekwować jej przyswajanie. dla mnie jego/jej orientacja seksualna nie ma najmniejszego znaczenia. nie wiem jak można wypaczyć historię czy fizykę będąc osoba homoseksualną. czy znaczy to, że wiedza przekazana na lekcjach będzie błędna? czy taki nauczyciel pomyli wzór na kwadrat ze wzorem na koło lub Wojnę Trzydziestoletnią z Wojną Secesyjną? niektórzy sądzą pewnie, że tak.
mówią, że nauczyciel ma przekazywać pewne wartości. że ma być dla ucznia wzorem. to wszystko prawda. tylko, że mają być to wartości ogólnie akceptowalne. nie kradnij. nie kłam. noś czyste ciuchy. okazuj szacunek starszym. nie łam kotom kręgosłupów tylko dlatego, że ich nie lubisz. nauczyciel nie jest od mówienia kogo masz kochać. nie może ci powiedzieć z kim masz się związać. nie może mówić w co masz wierzyć.
dlatego nie widzę problemu, by homoseksualni nauczyciele pracowali w naszych szkołach. wuefistka nie będzie gorszą nauczycielką tylko dlatego, że chodzi do łóżka ze swoją dziewczyną.
zastanawia mnie, że chrześcijanie, którzy sami chcą dla siebie tolerancji, odmawiają jej innym. mówią "macie nas akceptować, ale ich już nie, bo żyją w sprzeczności z naszymi wartościami". cały świat chrześcijański oburzył się jak Elton John stwierdził, że chrześcijaństwo jako religia nietolerancji powinno zostać zdelegalizowane. wszyscy krzyczeli, że to oburzające, niedopuszczalne. tylko jakoś nikt nie wspominał tych kubłów pomyj, które chrześcijanie przez lata wylewali na Eltona Johna za to, ze nie kryje swojego homoseksualnego związku. te kretyńskie apele o bojkot piosenkarza z powodu jego homoseksualizmu. jakby to miało jakiś związek z muzyką. nie jest on moim faworytem jeśli chodzi o muzykę, ale nigdy nie przyszłoby mi do głowy, by odrzucić jakiegoś wykonawcę tylko dlatego, że jest on homoseksualistą. równie dobrze mógłbym odrzucić kogoś, bo jest Żydem, Murzynem czy Arabem. ale wtedy pewnie nazwalibyście mnie rasistą.
a ja pytam. czym się różni apel chrześcijan o wyrzucanie ludzi z pracy, bo są homoseksualistami od apelu muzułmanów, by wyrzucać ludzi z ich kraju, bo są chrześcijanami? powiecie, że to nie to samo. niby nie. bo tu chodzi o orientację seksualną, a tu o wyznawaną religię. ale prawo do życia wg własnych przekonań, gdy nie krzywdzi się innych jest takie samo dla wszystkich. nie ma znaczenia czy ktoś nienawidzi cię, bo jesteś czarnym, Polakiem, chrześcijaninem czy homoseksualistą. nienawiść to nienawiść. i tylko nie mówcie, że nie nienawidzicie ich. postawa, która nakazuje wyrzucanie ludzi z pracy tylko dlatego, że są tacy jacy są to właśnie jest nienawiść.
skoro nie akceptujecie ludzi, którzy mimo wszystko nie robią nikomu krzywdy (bo nie akceptowanie np neonazistów za to co sobą reprezentują to zupełnie co innego) nie wymagajcie pełnej akceptacji dla siebie. niestety w przyrodzie już tak jest. coś za coś.

Brak komentarzy: