Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 6 marca 2012

ta straszna dyktatura...

o co chodzi z tą Białorusią? przecież nie o wolność i demokrację. są to już tak wyświechtane i nic nie znaczące słowa, że każdy rozsądny człowiek powinien je już dawno wykreślić ze swojego słownika. powód nienawiści jaką Zachód czuje do Białorusi jest zupełnie inny.
UE nie jest po prostu w stanie znieść faktu, że tuż obok, pod samym bokiem jest kraj, na który nie mają żadnego wpływu. kraj, w którym przemysł, banki, rolnictwo, edukacja, transport są własnością tego kraju, a nie międzynarodowej mafii, zwanej dla niepoznaki Bankiem Światowym i Funduszem Walutowym. UE boli, że Białoruś jest własnością Białorusinów (nawet jeśli pod tym słowem rozumiemy ludzi władzy), a nie biznesmenów z Brukseli. Tokio, Nowego Jorku czy Londynu.
i to wystarczy, by uznać Białoruś za kraj, który trzeba atakować za wszelką cenę i z całą mocą. bo to przecież nienormalne, by w dzisiejszych czasach właścicielami dóbr leżących w danym kraju, byli jego mieszkańcy. dziś tymi właścicielami powinny być międzynarodowe koncerny. wtedy jest demokracja. jak kraj jest własnością swoich mieszkańców, wtedy jest dyktatura. proste?
rzekoma "dyktatura" o istnieniu której cały czas informują nas neoliberalne media nie stoi jednak na przeszkodzie, by MFW wchodził w konszachty z Łukaszenką. może on nawet i kredyt dostanie. warunki te same, co gdzie indziej. deregulacja rynku, prywatyzacja i powstrzymanie wzrostu płac. przecież to nienormalne, by ludzie w miarę uczciwie (przynajmniej jak na warunki Białorusi) zarabiali. to kolejny dowód na istnienie w tym kraju dyktatury. czasem mam wrażenie, że "wielkość" demokracji w danym kraju mierzy się ilością żyjących na jego terenie bezdomnych. czyli USA to światowa czołówka. a Białoruś? no szkoda wręcz gadać...

Brak komentarzy: