Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 31 maja 2009

nie zasmucajcie Ducha...

31 maja. niedziela zasłania Ducha Świętego. to od tego wszystko się zaczęło. górna izba w której grupa wystraszonych ludzi oczekuje zgodnie z poleceniem Nauczyciela. czekają na obiecanego Pocieszyciela. i nagle zaczynają mówić innymi językami. nagle zaczynają dziać się rzeczy wielkie.
warszawskie kościoły ewangeliczne co roku gromadzą się w ten dzień na wspólnym nabożeństwie. jest to okazja, by w tym oficjalnie wyłącznie katolickim kraju zamanifestować swoją obecność. pokazać, że wbrew aktualnej propagandzie byliśmy, jesteśmy, będziemy. jest to także wielka okazja do wspólnej modlitwy, głoszenia słowa i wzajemnego wspierania się.
jednak jak co roku coś jest nie tak. każdego roku ktoś się wyłamuje. wiem, że zbory są autonomiczne. wiem, że dysponują sporą dawką niezależności. jednak uporczywe trwanie oddzielnie nie jest niczym dobrym. czy specjalnego gościa trzeba zapraszać akurat w tę niedzielę? czy koniecznie właśnie w tę niedzielę trzeba planować wspólny, zborowy wyjazd do Pcimia Dolnego? odpowiedź jest oczywista. nie trzeba. a jednak ktoś to robi. ktoś świadomie torpeduje działania wspólnotowe mające na celu oddawanie Bogu chwały. pytanie w jakim robi to celu. nie wiem i w zasadzie mnie to nie interesuje. wiem natomiast, że to jest złe. że zasmuca Ducha. w pełni solidaryzuję się z moim pastorem Arkiem Kuczyńskim, który na zakończenie nabożeństwa modląc się przepraszał Boga za takie, a nie inne nasze zachowanie. bo to się Bogu na pewno nie podoba. nie trzeba być teologiem, by to czuć, więc czuję się uprawniony do napisania tych słów.
czemu tak się dzieje? czemu ludzie stawiają własne ambicje, własne animozje nad ewangeliczny zakaz czynienia rozłamów? czemu jako chrześcijanie jesteśmy tak bardzo podobni do pozostałych Polaków, którzy nie widzą niczego poza czubkiem swojego nosa? czy nie można czynić już niczego, co wymagałoby od nas chwilowego zrzeczenia się własnej chwały? naprawdę odnoszę takie wrażenie, że są pastorzy, którzy pełnią wolę nie bożą, a swoją. i bardzo nad tym boleję. bo w ten sposób daleko nie zajedziemy. ktoś nas później z tego rozliczy. pamiętajcie o tym. pamiętajcie też , że rozdwojony dom długo się nie utrzyma. pamiętajcie, że modlitwa podzielonych może nie zadziałać.
tylko do kogo będziecie mieć pretensje? do Boga, bo znów nie wysłuchał? do innych, bo znów zawiedli? czy do siebie, że swoim działaniem doprowadzacie do podziałów? zapytajcie Boga, a odpowiedź otrzymacie na pewno.

Brak komentarzy: