Łączna liczba wyświetleń

środa, 17 sierpnia 2011

krucyfiks nad (niewierzącym) pacjentem.

dziwna sytuacja w jednym z warszawskich szpitali. zdanie salowej i pielęgniarki ws wiszącego na ścianie krucyfiksu okazało się ważniejsze niż zdanie pacjenta. pacjent ateista zdjął krucyfiks ze ściany. nikomu to nie przeszkadzało, gdyż rzeczony pacjent był w sali sam. zdjął symbol, który jest sprzeczny z jego systemem wartości. miał do tego prawo, gdyż wszyscy mamy prawo do przebywania w przyjaznym nam środowisku.
obie panie z wielkim krzykiem krucyfiks ten powiesiły z powrotem. przy okazji doradziły naszemu pacjentowi, ateiście, by ten wykazał się... większą tolerancją wobec katolickiej większości. do tej pory słowo "tolerancja" kojarzyło mi się raczej z tym, że to większość zapewnia prawa mniejszości, a nie mniejszość dostosowuje się do większości. choć rozumiem, że mogę się czepiać.
zauważyliście pewnie, że nie piszę "krzyż", a "krucyfiks". dla mnie krzyż jest pusty. jeśli jest z figurką, wtedy jest krucyfiksem. katolickim symbolem wiary, który również bym zdjął, a na jego miejsce zawiesił zwykły krzyż, który jest właściwym symbolem chrześcijaństwa.
cała ta sytuacja jest naprawdę dzika. przypomina, że w Polsce każda postawa inna niż rzymskokatolicka wygląda jakby wyskoczyła z ZOO lub psychiatryka. w Polsce nie można być niekatolikiem. i to jeszcze w jedynej, poprawnej rzymskiej wersji. żaden tam starokatolicyzm, czy katolicyzm narodowy. pokazuje też, że każdy niekatolik musi się liczyć z możliwością społecznego ostracyzmu. że ideały głoszone przez katolicyzm są tak naprawdę funta kłaków warte. chodzi tylko o władzę i potwierdzanie tej władzy.
a inni? mogą sobie wyjechać z tego kraju. bo tu rzymscy katolicy są większością i domagają się należnych sobie praw. to znaczy obowiązku nieistnienia niekatolików. w każdym aspekcie życia społecznego.

Brak komentarzy: