Łączna liczba wyświetleń

piątek, 7 maja 2010

Kiedy Warszawa stanie się Atenami?

klasy wyzyskiwaczy dla niepoznaki zwaną "biznesmanami" w ogóle nie interesuje los ludzi. ich interesuje wyłącznie los kapitału. w danym kraju to kapitał ma się czuć dobrze. ludzie już nie muszą. są tylko dodatkiem do giełd, notowań i tym podobnych bandyckich wynalazków.
dla kapitału nie jest ważna demokracja tylko wolność przepływu pieniądza. demokracja jest dobra tylko wtedy kiedy służy kapitałowi. w przeciwnym razie natychmiast zorganizujemy jakiś "oddolny" zamach stanu oczywiście za pieniądze CIA i pokażemy kto tu tak naprawdę rządzi.
dlaczego dziś tak bardzo nienawidzi się Grecji? Grecy nie chcą ze swoich pieniędzy płacić za błędy ekipy rządzącej. to poprzednie rządy, zarówno prawicowe jak i lewicowe doprowadziły kraj do upadku,a teraz zrzucają odpowiedzialność na zwykłych ludzi domagając się, by pokryli deficyt ze swoich pieniędzy. w Grecji obcina się wydatki socjalne, edukacyjne, medyczne, podnosi się podatki dla biedniejszej części ludności. bogaci nie doświadczyli podniesienia podatków. przecież rządzący nie podniosą podatków sobie i swoim kolegom.
zamraża się również płace, emerytury. "ratowanie" kraju przerzuciło się na barki biedniejszej części społeczeństwa, a bogatym nie dzieje się nic strasznego. nie dość, że doprowadzili kraj do gospodarczego upadku to jeszcze teraz bezczelnie wyciągają ręce po państwowe dotacje na ratowanie swoich zbankrutowanych firm i przedsiębiorstw. sytuacja zupełnie jak w USA, gdzie banki odpowiedzialne za cały kryzys dostały wielomiliardowe, które natychmiast spożytkowały na premie dla zarządów.
tak jak w każdym innym kraju polskie pismaczyny na paskach wielkiego kapitału opluwają, lżą i wyszydzają Greków walczących o swoją godność. nazywają ich bandytami, nierobami, ani słowem nie wspominając o prawdziwych sprawcach tej sytuacji. Grecy, którzy ośmielają się o swoją własność to "bandyci". gdy kapitalista wyciąga łapę po nie swoje to sprawiedliwość dziejowa, a gdy zwykły człowiek chce tylko obronić swoją własność zaraz przylepia mu się łatkę "bandyty" i "złodzieja".
tak patrzę na Grecję i się zastanawiam jak długo Polacy wytrzymają. jakim my jesteśmy spokojnym, cierpliwym i ugodowym narodem. tyle lat okradania, oszukiwania, spychania na dno. i nic. żadnej reakcji. nie mówię tu przecież o tych kilku parotysięcznych demonstracjach. mówię o całkowitym braku oporu, o poddaniu się bierności i apatii, o zrezygnowanym przyjmowaniu wszystkiego, co nam fundują kolejne rządy. ta apatia staje się dla nich potwierdzeniem, że jako naród nie jesteśmy w stanie w żaden sposób zmobilizować się do obrony swoich interesów i można z nami robić wszystko to, na co ma się ochotę.
w telewizji widzimy jak Grecja płonie. pismaczyny wszelkiej maści zbolałymi głosikami informują nas o totalnej apokalipsie jaką rzekomo zafundowali swojemu krajowi protestujący. rzeczywistość jak zwykle w tych wypadkach bywa jest nieco bardziej skomplikowana. demonstranci palą wyłącznie zagraniczne instytucje. zagraniczne banki, centra handlowe. nic co jest grecką własnością. nie spłonął żaden sklepik należący do Greka. nie spłonął żaden prywatny (może poza sporadycznymi przypadkami) samochód. demonstranci doskonale wiedzieli co podpalać. to nie bezmyślna dzicz jak się ich przedstawia.
czy Polacy wezmą przykład z Greków? coś się mnie jednak wydaje, że jak się już na to zdecydują będzie to o wiele za późno.

Brak komentarzy: