Łączna liczba wyświetleń

sobota, 1 sierpnia 2009

po prostu okażmy pamięć...

nasze umiłowanie klęsk wszelakich graniczy wręcz z masochizmem. to nie jest normalne. nie znam żadnego kraju, który z każdej niemal narodowej klęski robiłby święto godne narodzin nowej cywilizacji.
tak odbieram niestety całe zamieszanie wokół kolejne rocznicy Powstania Warszawskiego. przepraszam bardzo, ale co tu świętować? masową rzeź mieszkańców zahaczającą wręcz o ludobójstwo? głupotę i krótkowzroczność ówczesnych polityków i wojskowych pragnących sławy choćby i za cenę utopienia Warszawy we krwi?
rozgraniczam dwie rzeczy. niezłomność, bohaterstwo zwykłych mieszkańców oraz bezgraniczny cynizm polityków dla których los mordowanego miasta był niczym. liczyło sie tylko to, by ugrać swoje. tacy ludzie powinni stanąć przed sądem, a nie być w glorii chwały traktowani jak bohaterowie narodowi.
wiem, dziś łatwo rozprawiać na temat Powstania. ktoś powie, że trzeba było tam być. czuć to wszystko, przeżyć pięć lat najgorszego piekła w historii Polski. pewnie ma rację. dzisiejsza dyskusja o Powstaniu przypomina dyskusję o sytuacji w 88 minucie finału Mundialu, w którym nasza drużyna przegrywała 0-1 i jeden z naszych przestrzelił z 12 metrów. powinien strzelać czy podać do tyłu nadbiegającemu koledze? tylko, że po pierwsze wcale nie musiał go widzieć, a po drugie o czym wszyscy zapominają miał 1,5 sek. na podjęcie decyzji. więc co miał zrobić? nie wiem. tak samo jak nie wiem czy Powstanie było decyzją słuszną czy też nie.
to tyle. dziś jest 1 sierpnia. nie czas na rozpamiętywanie, kłótnie czy przepychanki. zamiast zwykłej pyskówki, która jak zawsze wychodzi nam najlepiej okażmy dzisiejszego dnia pamięć tym, którzy zginęli lub zostali zamordowani. tylko tyle. więcej niczego nie trzeba.

Brak komentarzy: