Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 7 marca 2011

chrześcijanin, a życie społeczne.

czy chrześcijanin ma prawo angażować się w życie społeczno-polityczne społeczeństwa wśród którego żyje?czy raczej wręcz przeciwnie? ma trzymać się od tego obszaru jak najdalej? wbrew pozorom pytanie to jest dość istotne.zdecydowanie się na którąś z odpowiedzi może determinować spory kawałek naszej egzystencji.
jedni mówią, że nie możemy. że jesteśmy dziećmi bożymi i mamy dbać tylko i wyłącznie o sprawy królestwa bożego. również o ewangelizację, o głoszenie Słowa, pozyskiwanie nowych, niezbawionych osób i te działania mają wypełniać nam całe życie oczywiście poza rodziną i pracą zawodową.
inni natomiast absolutnie nie wykluczają takiej możliwości. nie będę ukrywał, że zaliczam się do tej właśnie grupy. nie widzę żadnej sprzeczności między byciem chrześcijaninem, a działalnością społeczno-polityczną. jesteśmy posłani, by dbać o ziemię na której przyszło nam żyć. może nie chodzi tu o jakiś hurra patriotyzm, zwłaszcza, że w tym kraju patriotyzm kojarzy się z jedynie słuszną religią. w dzisiejszych realiach możemy się skupić na lokalnej społeczności, lub grupie społecznej, której jesteśmy członkami. (dla niezorientowanych - grupa wyznaniowa nie jest jedyną grupą społeczną do której należymy) mamy dbać o miejsce, w którym nas postawiono. a to znaczy, że mamy je po prostu zostawić lepszym. mamy się również organizować, tworzyć realne podstawy działania, tak by nasze osiedle/dzielnica/gmina stawały się nam coraz bardziej przyjazne. brakuje placu zabaw, parkingu, ujęcia wody oligoceńskiej? naciskajmy na radnych tak długo, aż się te rzeczy znajdą. chcemy przedszkola, domu kultury, basenu? załóżmy stowarzyszenie, walczmy o to na sesjach gminy. ale zaraz... po co naprzykrzać się radnym? nie lepiej zostać jednym z nich? już widzę jak niektórzy chrześcijanie mówią "nigdy w życiu. nie będziemy się babrać w brudach tego świata". babrać się nie chcemy, ale narzekać to już jak najbardziej? a od czego jest samoorganizacja, demokracja oddolna? od działania i zmiany rzeczywistości na lepszą.
osoby, które nie chcą się angażować w życie społeczne popełniają błąd oddawania pola przeciwnikowi. wiemy kto nim jest. ludzie, którzy chcą spełniać pewne światowe standardy, chcą się przypodobać otoczeniu w rzeczywistości są od diabła. mają nas uśpić, że niby wszystko jest w porządku, a tak naprawdę realizują plan, który jest skierowany przeciwko nam. wiem, że brzmi to trochę jakbym był lekko nawiedzony, ale wielu z chrześcijan może potwierdzić, że widziało różne rzeczy w swoim życiu. jeśli nic nie zrobimy pewnego dnia obudzimy się w sytuacji, w której wszystko będzie uporządkowane, ułożone i przyklepane i tylko jedna rzecz będzie trochę nietypowa. nie będzie tam miejsca dla nas.a już na pewno nie dla chrześcijaństwa. jest ono przecież bytem demokratycznym, antytotalitarnym (pomijam tu rzymski katolicyzm) i jako taki jest solą w oku bardzo wielu środowisk. nie wszyscy nawet w krajach tzw "demokratycznych" chcą wolności dla człowieka. dziś jest to raczej tendencja, która mówi, że ta wolność ma być reglamentowana, w pewnych granicach, o których będą decydować lokalne władze. oczywiście nie chodzi tu o granice typu moralnego "nie kradnij", "nie oszukuj", "nie zabijaj", a o granice wyznaczane przez tzw "poprawność polityczną". wyobrażacie sobie, że gdzieś nie wydaje się pozwolenia na budowę kościoła? czy kogokolwiek by to oburzyło? nie sądzę. ale wyobraźcie sobie, że odmawia się prawa zbudowania meczetu. dopiero zobaczycie co to prawdziwy Meksyk.
w tym porządku nie ma miejsc na bunt przeciw żadnym posunięciom i decyzjom władz. nie wolno w życiu kierować się własnymi zasadami, bo wtedy jest się nietolerancyjnym dla otoczenia i stanowi się zagrożenie dla innych. należy za to bezkrytycznie przyjmować wszystkie nakazy i normy jakie władza nam serwuje.
myślę, że jako chrześcijanie nie powinniśmy godzić się na taki stan rzeczy. mamy swoje zasady zapisane w Biblii i pełne prawo do ich stosowania w swoim życiu. oczywiście niektórzy popełniają błąd polegający na próbie narzucania otoczeniu swoich zasad. robią dokładnie to samo przeciw czemu występuję w tym tekście. bo co nam przeszkadza jak inni żyją, jeśli oczywiście nie przeszkadzają otoczeniu.
nie bójmy się wchodzenia w życie społeczne. to naprawdę nam nie zaszkodzi, a otoczeniu może jak najbardziej pomóc.

Brak komentarzy: