Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 22 marca 2011

genetyczna polskość?

zastanawialiście się kiedyś, co to właściwie jest polskość? jak można to zjawisko zdefiniować, opisać? przecież nie ma tu jednej odpowiedzi, a mimo to różne środowiska domagają się, by jedynie ich definicja polskości była ta jedyną i prawdziwą, oczywistą i słuszną.
Polakiem może się czuć inteligent z warszawskiego Żoliborza. z domu otwartego, o tradycji niepodległościowej, PPS-owskiej, kalwińskiej, tolerancyjnej i pozytywistycznej. Polakiem może się też czuć chłop ze wsi pod Lublinem, który ledwo skończył podstawówkę (i to też tylko dlatego, że rodzicom groziło więzienie jeśli nie skończy). jest nieuleczalnie skażony prostackim, neopogańskim katolicyzmem jaki niepodzielnie panuje na polskiej wsi. genetyczny antysemita, szczerze nienawidzący każdego obcego, który choć w minimalnym stopniu odbiega od jego obrazu "prawdziwego Polaka", jaki ten chłop posiada zakodowany od pokoleń. obrazu dodajmy, który w jego mniemaniu jest obrazem jedynie słusznym i obowiązującym.
ludzie ci mogą się spotkać w studiu telewizyjnym, ale przecież jedyna rzecz jaka będzie ich ze sobą łączyć to rozmowa prowadzona w języku polskim. tylko, że oni najprawdopodobniej nie doszli by ze sobą do porozumienia. inteligent z Żoliborza powiedziałby chłopu spod Lublina, że akceptuje go jako Polaka, jako członka społeczności. bo choć nie do końca zgadza się z jego poglądami to uważa, że idea pluralistycznego społeczeństwa dopuszcza także istnienie takich skrajnych poglądów.
natomiast chłop spod Lublina zadałby raczej tylko dwa pytania, które w jego opinii identyfikują członka jego społeczności. czy jesteś katolikiem i czy nienawidzisz Żydów. po uzyskaniu na oba odpowiedzi przeczącej, prawdopodobnie uznałby, że ma do czynienia z wrogiem i odmówiłby dalszej rozmowy.
mimo to obcy bezsprzecznie są Polakami. odrzucani, nieakceptowani, napiętnowani, ale jednak mimo takich przeciwności noszący dumne miano Polaków. żadne zapewnienia, żadne zaklęcia lokalnych szamanów rzeczywistości tu nie pomogą. to już tak jest, że im bardziej ktoś chce decydować, kto ma prawo nazywać się Polakiem tym mniej samemu na to miano zasługuje.
jak najwięcej inteligentów z Żoliborza. jak najmniej chłopów spod Lublina. wtedy ten kraj byłby wreszcie normalny. a tak... ech, szkoda gadać.

Brak komentarzy: