Łączna liczba wyświetleń

sobota, 14 kwietnia 2012

Jeden poseł zagrożeniem dla polskości.

Polacy to ksenofoby. inaczej po prostu nie da się napisać. ten naród boi się wszelkiej inności. boi się, że ktoś zechce mu narzucić swój styl, swoje wartości i przekonania. sami Polacy uważają oczywiście, że maja pełne i święte prawo narzucać innym swoje wartości i poglądy. w końcu Kali ukraść krowa to dobrze... jedyna rzecz jaka powinna pozostać po Henryku Sienkiewiczu. cała reszta może przepaść w mrokach dziejów,
całe lata żyliśmy w getcie. niby II RP była jeszcze państwem wielonarodowym i wielokulturowym, ale po 1945 to się diametralnie zmieniło. PRL był niemal jednolity narodowo i wyznaniowo. dziś trudno w to uwierzyć, ale przedstawiciele mniejszości narodowych i wyznaniowych w l. 40tych słyszeli od lumpenproletariatu, który w PPR zastąpił ideowych komunistów wymordowanych przed i w czasie wojny, że nie są w Polsce potrzebni. teraz Polacy są wreszcie u siebie, a Polska będzie teraz jednolita. oni jako niekatolicy są elementem niepożądanym i najlepiej by było, gdyby poszukali sobie jakiegoś państwa, które ich przyjmie. ci, którzy skorzystali, znakomicie na tym wyszli, gdyż już pod koniec lat 40tych takich propozycji nie było. zamiast wyjazdu proponowano więzienną celę.
nie dziwi zatem, że gdy John Godson został posłem, pierwsze pytanie jakie usłyszał to czy będzie nawracał Polaków na swoją wiarę. jakby nie było ważniejszych problemów i tematów. oto nowy poseł, w dodatku pierwszy czarnoskóry. o ile spraw można zapytać. ale nie, z racji, że poseł ów nie ukrywa swojej protestanckiej tożsamości, można postraszyć Polaków - katolików, że oto być może pojawił się ktoś, kto zechce odwodzić nas od naszej świętej wiary i umniejszać pozycję katolicyzmu, w celu wynarodowienia Polaków. dosyć to smętne, ale jakże typowe dla polskiej mentalności "oblężonej twierdzy". musimy mieć swojego wroga, bo inaczej żyje nam się wyjątkowo niekomfortowo.

Brak komentarzy: