Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 25 kwietnia 2010

blokujmy dalej kanały.

nie dziwmy się, że Kościół w Polsce jest w poważnym dołku. że nie ma spektakularnych nawróceń, nie ma powstawania nowych, dużych zborów. do świadomości społecznej dalej bardzo trudno przedostaje się myśl, że istnieje coś poza katolikami i prawosławnymi. to nie okoliczności, to nie diabeł. to my. my sami jesteśmy odpowiedzialni za ten stan rzeczy.
nie wywołamy przebudzenia. to jest suwerenną decyzją Boga. ale możemy stworzyć warunki, by przebudzenie mogło się rozwinąć. wbrew pozorom to proste jak lufa czołgu "Rudy". trzeba być uczciwym. trzeba żyć w zgodzie z prawem. boskim i ludzkim. trzeba być otwartym na innych.
obecnie pracuję dorywczo. tak się oficjalnie nazywa pracę na czarno. zatrudnia mnie pastor. tak, pastor. oczywiście doskonale wie, że łamie prawo. i boskie i ludzkie. jednak perspektywa ponoszenia jakichkolwiek dodatkowych kosztów zatrudnienia jest dla niego tak przerażająca, że bezproblemowo przechodzi nad tym do porządku dziennego. a potem się dziwi, że modlitwy nie przynoszą efektu. że w jego zborze niewiele wychodzi. że się on nie rozwija i nie zmienia okolicy. a jak ma się rozwijać skoro osoba postawiona na straży boskiego porządku wykręca takie numery? to się nie może udać.
pastor dużego, warszawskiego zboru również nie pomyślał, by zalegalizować pracę ludzi remontujących budynek. oni pracują w piwnicach. kują ściany, podłogi. robią naprawdę dobrą robotę. jeśli to wyjdzie to będzie wyglądać naprawdę fajnie. ale co się stanie jak którego z nich na przykład porazi prąd? w czasie tego typu prac jest to możliwe. karetka przyjedzie, zabierze do szpitala, a potem co? szpital wystawi rachunek na 45 tyś. i kto zapłaci? zbór? aż tak silnej wiary to ja niestety nie posiadam.
oczywiście módlmy się o przebudzenie. o boże działanie. o zesłanie Ducha. módlmy się, ale dalej "róbmy swoje". przecież to tylko nie zapłacony podatek. nie zapłacony rachunek. parę złotych. nic takiego wartego uwagi.

każdy chce być szefem. każdy chce mieć swój Kościół. bo uważa, że potrafi go prowadzić. bo twierdzi, że ma ku temu powołanie. a taj naprawdę chodzi o prywatę. o zaspokojenie własnych ambicji. o pokazanie się w towarzystwie "ja też jestem pastorem". przynajmniej kilkanaście działających Kościołów niczym się od siebie nie różni. mają dokładnie takie same założenia teologiczne. głoszą i robią dokładnie to samo. ale są dumni, że mają "swoją gromadkę". bo to świadczy o nich jako o pastorach. taka samcza żądza posiadania. sama myśl o połączeniu się z innymi Kościołami, o utracie choćby części ze swojej dotychczasowej "władzy" (a jakąż oni mają "władzę"?) działa na nich jak Żyd na SS-mana. brutalne porównanie? sądzę, że adekwatne do sytuacji.
a mamy być jedno. mamy działać razem i być razem. mamy stanowić jedność Ciała Chrystusa w obliczu świata. a tak dajemy naszym wrogom broń do ręki. ile razy muszę wysłuchiwać naśmiewań katolików o "trzydziestu tysiącach sekt" w przeciwieństwie do "jednego, prawdziwego Kościoła" jakim oczywiście wg nich jest organizacja rzymskokatolicka. i co? nie mają racji? niestety mają.
a my dalej się dziwimy, że nie ma przebudzenia. i nie miejmy złudzeń. ono nie nastąpi. sami blokujemy kanały, którymi mogłoby nadejść. i jeszcze potrafimy się unosić jeśli ktoś wytknie nam ten fakt. bo przecież to my mamy rację, a nie ten, kto nas krytykuje. to my jesteśmy pastorami, a ten kim jest? a jeśli prorokiem?

nie będzie przebudzenia. ono zawsze wychodzi od nas samych. a my cały czas robimy wszystko, by je zdusić. tak sami z siebie. bez żadnego przymusu z zewnątrz.

Brak komentarzy: