Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 18 kwietnia 2010

samobójcy.

oczywiście, nie krępujmy się. zwalmy winę na pilotów. to ich wina. banda samobójców chciała zabić pana prezydenta. przecież to im najbardziej zależało, by lądować w warunkach nie nadających się do lądowania. oni byli najbardziej zainteresowani pobytem tego dnia w Katyniu. oni świadomie narazili życie tylu ludzi, by stanąć nad katyńskimi grobami.
pozostawmy wdowy i dzieci z odium krewnych morderców. niech ich wytykają palcami. niech mówią, że przez nich zginęło dziewięćdziesiąt sześć osób. a, że niesłusznie zniszczymy im życie? nieważne. ważne, że nasze "elyty" pozostaną nieskalane. bo muszą pozostać.
już się zaczyna propagandowe obarczanie winą pilotów. zresztą zawsze tak jest, gdy piloci giną. są martwi, więc nie mogą się bronić. a tu chodzi o polityków. że niby nie było nacisków na załogę. a skąd to wiadomo? i dlaczego załoga wywoływana przez wieżę milczała? przecież doskonale wiedzieli, że w rosyjskiej przestrzeni powietrznej istnieje obowiązek odpowiedzi. czyżby sami z kimś rozmawiali?
nieważne. ten tekst nie jest o tym. jest o zachowaniu dobrego imienia poległych pilotów, o spokojne życie ich rodzin, a nie zmaganie się z piętnem "rodziny morderców". bo w to, że polski naród może z ich życia uczynić piekło nie wątpię. akurat w tym jesteśmy najlepsi na świecie.

Brak komentarzy: