Łączna liczba wyświetleń

sobota, 3 kwietnia 2010

dobra strategia obrony.

złapali złodzieja. postawili go przed sądem, a on mówi "ale sąsiad też kradnie. domagam się wzięcia tego pod uwagę jako okoliczności łagodzącej. poza tym mówmy o jego kradzieżach. dlaczego tylko o moich. on też jest złodziejem. to, że go jeszcze nie złapaliście niczego tu nie zmienia. jako, że on też kradnie domagam się, by było to dla mnie usprawiedliwieniem. żądam uniewinnienia, bo skoro nie możecie osądzić wszystkich złodziei nie możecie sądzić tylko jednego".

oczywiście nie piszę o złodzieju. ten nieco kryminalny wstęp ma pokazać istotę problemu, który jest w centrum mojego rozważania. postawa złodzieja jest opisem postawy kościoła rzymskokatolickiego, a konkretniej jego co bardziej fanatycznych funkcjonariuszy i wyznawców. jest to z drugiej strony znakomita strategia obrony. jak tylko pojawiają się kolejne doniesienia o pedofilii w szeregach tej organizacji zaraz podnosi się dziki wrzask "u innych jest to samo. czemu tylko nami chcecie się zajmować? czemu my, a nie oni?". zauważcie, że reakcją nigdy nie jest chęć wyjaśnienia sprawy, ukarania winnych, przeproszenia ofiar, a frontalny atak na wszystkich związanych z ujawnieniem afery. atak na ofiary, że ośmieliły się ujawnić, atak na dziennikarzy, że opublikowali, anie zajmują się innymi (konkurencyjnymi) Kościołami, na prawników, że uczestniczą w mistyfikacji i chcą wyłudzić odszkodowania od niewinnego kościoła katolickiego. zamiast chęci wyjaśnienia sprawy, oczyszczenia szeregów z seksualnych zboczeńców wściekły atak przeciwko "oszczercom" mówiącym o tym jak przez lata byli gwałceni lub w inny sposób molestowani seksualnie. zamiast wypłacania zasądzonych odszkodowań ogłaszanie bankructwa byle tylko uratować jak najwięcej kasy, która to jak wiadomo jest jedynym celem istnienia organizacji zwanej kościołem rzymskokatolickim. ewentualnie zwrócenie się z "prośbą" do wiernych o zrzutkę na te odszkodowania, gdyż "biedny kościół" nie ma pieniędzy. to ostatnie to już naprawdę bezczelność najwyższych lotów. to jasno wyartykułowany przekaz "może molestowaliśmy waszych rodziców, może wasze rodzeństwo, może was, a może wasze dzieci. ale teraz żądamy byście zapłacili za nas grzywnę nałożoną na nas przez bezbożny sąd. jesteśmy waszym kościołem i macie obowiązek wspierać nas finansowo".

kościół katolicki w zasadzie nie czuje się winny. nie uważa by to, co się stało było czymś złym. mało tego z wypowiedzi niektórych pracowników, bądź wyznawców tego kościoła można wywnioskować, że takie zachowania wg nich są całkowicie normalne. należą jakby do "kanonu" tego zawodu jakim jest ksiądz rzymskokatolicki. są to na szczęście bardzo rzadkie przypadki, niemniej istnieją i rzucają duży cień na tę organizację.
kościół rzymskokatolicki nie przyznaje się do winy.nie bierze również żadnej odpowiedzialności za swoich pracowników. mało tego odpowiedzialność zrzuca na ofiary, oburzony, że zamiast milczeć wywlekają na widok publiczny wszystko, co ich spotkało ze strony rzymskokatolickich księży. zapomina się jednak, że nie byłoby tego wszystkiego gdyby nie pełna ochrona i pomoc ze strony duchownych na znacznie wyższych stanowiskach. kościół rzymskokatolicki nie uważa również za stosowne w jakikolwiek sposób zadośćuczynić ofiarom czy to pod postacią przeprosin czy wypłaty odszkodowania, a zmuszony do nich przez państwowe sądy woli ogłosić na danym terenie bankructwo, byle by tylko nie tracić ani grosza ze swojego skarbca.
zresztą jakiekolwiek przeprosiny czy odszkodowania wymuszone drogą sądową są zwyczajnie sztuczne i nieszczere i jako takie nie mają żadnej wartości. ich celem nie jest przecież wyrażenie skruchy, przeprosin, ukorzenie się tylko "ratowanie twarzy" kościoła rzymskokatolickiego. jednak konfrontując to z postawą zaprezentowaną na początku "sąsiad też kradnie" nie ma na to zbyt wielkich szans

Brak komentarzy: