Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 14 kwietnia 2011

fundamentalista to nie chrześcijanin

jestem jak najdalej od wszelkiego fundamentalizmu. bycie fundamentalistą to nienawidzenie tych, co ośmielają się być odmienni od nas. fundamentalista nie widzi w innym człowieka, bliźniego, a jedynie wroga, którego należy albo nawrócić na jedynie słuszną (czyli moją) ideologię/religię, albo przeklnąć, całkiem słusznie posyłając wprost do piekła.
dla fundamentalizmu nie ma miejsca we współczesnym świecie. nie można dopuszczać go do głosu, nie można dawać mu żadnej szansy wzrostu czy rozwoju. nie można również dopuszczać, by zawłaszczył kościoły. mamy głosić miłość, a nie nienawiść. mamy kochać, a nie odrzucać. a fundamentalista nie jest zdolny do miłości. on jest jak akwizytor. ma sprzedać towaru (nawrócić ludzi) tyle ile się da. i nie ma zmiłuj. norma jest najważniejsza. przecież im więcej nawrócę to tym lepszy będę w oczach Boga.
często się mówi, że fundamentalista to dobry chrześcijanin. bo jest radykalny, oddany Bogu. bo każdego dnia jego myśli skupione są właśnie na Nim. ale to nie do końca prawda. zawsze w pewnym momencie wylezie coś, co nigdy nie powinno wyjść. przyjedzie kuzyn katolik, siostrzenica kupi hinduską suknie, sąsiadka powiesi na drzwiach zdjęcie Jana Pawła II.
jestem przeciwny wszelkim fundamentalizmom. z nich zawsze wyrasta nieszczęście. a przecież najważniejsza jest miłość.

Brak komentarzy: