Łączna liczba wyświetleń

środa, 11 marca 2009

kinowa propaganda

piętnastoletni syn moich znajomych wrócił ze szkoły. byli na filmie "Popiełuszko". pierwsze co powiedział od drzwi "super film. kurwami rzucają, gołe cycki pokazują. da się go oglądać". popatrzyliśmy po sobie tak nieco zdziwieni. naprawdę, młodzi ludzi to kapitalni obserwatorzy.

ale ja tak do końca nie o tym. całe szkoły wysyłane są do kin na ten film. a ja się pytam jakim prawem? na czyje polecenie tysiące dzieci ma oglądać konkretny film bez względu na swój do tego stosunek czy opinie swoich rodziców? środowiska prawico-katolickie zawsze tak głośno wrzeszczą o prawie rodziców do pełnej kontroli nad swoimi dziećmi. że nikt nie ma prawa narzucać czegokolwiek dzieciom bez zgody ich rodziców. oczywiście to oni wiedzą lepiej, nawet lepiej od rodziców, co jest dobre dla wszystkich dzieci. i nie wahają się instruować rodziców co jest dobre dla ich dzieci. tu jednak nie widzą niczego złego. decyzja podjęta ponad głowami rodziców jest na pewno jak najbardziej słuszna i w żadnym razie nie narusza ani prawa, ani dobrych obyczajów. tylko gdzie tu prawo rodziców do wpływu na to czym karmione są ich dzieci. film to nie zatwierdzony program nauczania.
tu jednak kuratoria decydują, że dzieci mają oglądać konkretny film. nie ma żadnych konsultacji społecznych, żadnej dyskusji w mediach czy to dobre czy złe. w ministerialnych gabinetach podejmuje się decyzje, że wszyscy mają ten film zobaczyć. dobrze przynajmniej, że nie każą nam jeszcze za to płacić tylko bilety są wykupowane przez kuratoria. ale to też nasze pieniądze. kuratoria dostają je na potrzeby szkół na swoim terenie. czy aby na pewno taką potrzebą jest zbiorowe wyjście do kina?.
jak zwykle w tym kraju pieniądze wyrzuca się w błoto. i jak zwykle nikt za to nie odpowie.

Brak komentarzy: