Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 28 października 2008

cel dobry, ale...

kilka dni temu na portalu grono.net przeczytałem wypowiedź młodego chłopaka, który dopiero co zaczął studia. mieszka w dużym, wojewódzkim mieście. jest ateistą. z racji swoich powiązań rodzinnych i towarzyskich zna zarówno katolików jak i protestantów.
wypowiedź tyczyła reakcji otoczenia na wieść, że jest ateistą. wśród katolików wzbudza to chwilowe zainteresowanie natomiast później następuje zwykle wzruszenie ramionami i słowa "ok, jesteś ateistą, ale to nam nie przeszkadza". zupełnie inaczej wygląda to w przypadku osób ewangelicznie wierzących. tutaj zwykle jest zaskoczenie, niedowierzanie, a potem nawet przejawy agresji. padają pytania czemu tak jest, co go do tego skłoniło. potem zapewniają go o bożej miłości, a tym, że Bóg na niego czeka i że zaraz musi się nawrócić. nie jest tym zachwycony i wcale tego nie ukrywa.
pytam się po co to wszystko?. po co jako ewangeliczni chrześcijanie wzbudzamy tak negatywne emocje?. dlaczego nie damy człowiekowi normalnie żyć w zgodzie z jego wyborem? ktoś powie, że jako chrześcijanie jesteśmy zobowiązani do niesienia ludziom Chrystusa. to prawda, ale nie możemy nikomu narzucać swojego zdania i swojej opinii. mamy świadczyć o naszym Bogu, a nie stawiać się w roli gliny, który ma za zadanie przekonać opornego do przyjęcia jedynie słusznej ideologii. mamy może i dobre intencje, ale wykonanie jak zwykle o kant d...y potłuc.
co nas kusi, by występować wobec ludzi z wyższością. "jesteśmy lepsi, znamy Jezusa". co was napadło?. jesteśmy tacy sami jak cała reszta. ani lepsi ani gorsi. póki tego nie zrozumiemy zawsze będziemy uznawani za oszołomów i zamiast zdobywać ludzi będziemy ich od siebie odrzucać. od siebie znaczy równocześnie od Boga.
wyluzujcie kochani bracia i siostry w Panu. ja wiem, że do gwałtowników należy niebo oraz, że powinniśmy być rewolucjonistami na wzór apostoła Pawła. tylko, że niektórzy wybierają rewolucję a'la Lew Trocki, a to już chrześcijanom nie przystoi. zamiast atakować ludzi za ich przekonania przekonajmy ich do siebie swoją postawą. wiem, że to łatwo powiedzieć, ale jeśli zamiast postawy pełnej miłości zafundujemy im pretensję, że nie są tacy jak my nikt na tym nie zyska, a wszyscy stracą. a my jeszcze dorobimy się łatki oszołomów, których trzeba omijać jak najszerszym łukiem. dobrą opinie można stracić w mgnieniu oka, a odzyskać ją to robota na długie miesiące. pamiętajmy o tym.
fanatyzm to nieświadomość. nie damy się nigdy złapać w jego sidła.

Brak komentarzy: