Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 16 października 2008

nie jestem

Nie jestem katolikiem. Przyznaję, że w Polsce jest to sytuacja dość niekomfortowa. Często czuję się jakbym żył w rezerwacie otoczony przez przedstawicieli dominującego wyznania. Często czuję się jakbym żył w podwójnym rezerwacie. Nie jestem katolikiem, ale jestem chrześcijaninem. Niestety, oficjalny dyskurs publiczny w Polsce nie uznaje takiego podziału. Chrześcijanin to po prostu katolik. Dlatego często wywołuję poważną konsternację. Mówiąc, że nie jestem katolikiem najczęściej słyszę dwa pytanie. „To nie jesteś chrześcijaninem?”, pytanie pierwsze oraz „to nie wierzysz w Boga?”, pytanie drugie. Dla wielu moich rozmówców sytuacja, w której jest się chrześcijaninem, ale nie katolikiem jest po prostu nie do przyjęcia. Tak samo, gdy gdzieś pada słowo „Kościół” oczywistym dla nich jest, że chodzi o rzymskokatolicki
Ciężko się żyje w kraju, który nie zauważa twojej obecności, w kraju, gdzie niemal na każdym kroku musisz się tłumaczyć z tego kim jesteś, w kraju, który nie uznaje twojej odrębności. Niewątpliwie religia jest jednym z najważniejszych elementów samoidentyfikacji. Jeśli ktoś próbuje tę samoidentyfikację zakłócać bądź „tłumaczyć” na swoją modłę wyrządza człowiekowi ogromną krzywdę.
Fakt, iż nie jestem katolikiem powoduje u moich rozmówców trzy typy reakcji. Pierwszy stawia mnie w pozycji rzadkiego okazu zoologicznego. Interesuje ich jakim cudem przeżyłem i funkcjonuję w tak wrogim dla mnie środowisku. Dobrze przynajmniej, że nie próbują mnie karmić
Druga reakcja kwestionuje moją polskość. Jestem elementem obcym, napływowym. Przecież Polak to katolik. Nie mogą zrozumieć, że nie jestem ani Niemcem ani Żydem ani Ukraińcem. Dla nich moja niekatolickość jest dowodem na moją obcość.
Trzeci rodzaj moich rozmówców uważa, że przeżyłem jakąś traumę, coś, co odepchnęło mnie od wiary przodków. Dla nich oczywiste jest, że przyszedłem na świat w rodzinie katolickiej i tylko jakiś przebyty wstrząs spowodował moje odejście od katolicyzmu/
Wszystkie typy rozmówców powodują u mnie chęć wyjazdu do kraju, gdzie będę po prostu człowiekiem. Bez zaglądania w metrykę, rozporek, papiery, bez ciągłego udowadniania, że nie jestem wielbłądem. Bo w Polsce na razie nie mogę na to liczyć.

Brak komentarzy: