Łączna liczba wyświetleń

sobota, 13 marca 2010

I have a dream...

"miałem sen. śniłem, że diabeł wślizgnął się do kościoła i zaciska ręce na szyjach wielu ludzi. wokół czuć było ogromny smród i swąd, ale ludzie nie chcieli zrezygnować, gdyż wiązało się to z porzuceniem zbyt wielu rzeczy. usłyszałem słowa, że tracimy duchowe życie i powoli umieramy zaduszeni odorem i mocą tego, czemu ulegamy"
to nie mój sen. miał go jeden z członków mojego zboru. ten sen to ostrzeżenie dla wszystkich wierzących. nie zasypiajcie. nie traćcie Boga z oczu. nie gubcie się w pośpiechu tego świata.
ale przecież diabeł nie może ot tak sobie wślizgnąć się do kościoła. bramy kościoła są dla niego zamknięte. to my go tam wpuszczamy. normalnie bierzemy go za rękę i mówimy "chodź stary ze mną do zboru". coś mi się widzi, że w życiu niemal każdego z nas jest obszar nad którym Jezus nie ma władzy. a jeśli Jezus nie ma tam władzy to kto ją ma? tak, tak dobrze myślicie. jeśli nie Jezus to diabeł. i on siedzi na tym skrawku naszego życia i chodzi wszędzie razem z nami. niesiemy go w swoim wnętrzu jak pasożyta. idziemy do sklepu, on razem wchodzi do tego sklepu. idziemy na plażę, wyleguje się razem z nami. idziemy do kościoła, sami otwieramy szeroko przed nim drzwi. z naszej przyczyny ma on dostęp do kościoła i może po nim hasać do woli. wchodząc z nieuporządkowanych życiem (czyli z obecnością w nim diabła) do kościoła to tak jakbyśmy wkładali zawirusowaną dyskietkę do komputera. nie najlepszy pomysł.
mamy swoich pastorów. mamy (lub przynajmniej powinniśmy mieć) przyjaciół w swoich zborach. wstawiajmy się za Kościołem, wołajmy o boże działanie w tej kwestii. proście, a będzie wam dane. tu nie chodzi tylko o materialne zabezpieczenie naszego bytu. możemy również prosić o nasz duchowy stan. o kondycję Kościoła, którym przecież jesteśmy.
nikt nie powiedział, że bycie chrześcijaninem jest łatwe. kto mówi, że przychodzi mu to bez trudu na 100% kłamie. to codzienna walka z samym sobą, swoim ciałem, swoimi pożądliwościami. niestety czasem przegrywamy i wpuszczamy diabła do swojego życia, do swojego zboru. a potem wychodzą takie kwiatki.
jeśli się nie opamiętamy nic z tego nie będzie. jeżeli ponownie nie zwrócimy swojego wzroku na Jezusa nic nie pomoże. pomrzemy nawet tego nie zauważywszy. zadusimy się mocą tego, co nas trzyma.
gdyby ten sen miał David Wilkerson dwa dni później cały chrześcijański świat by o tym trąbił. niestety sen przytrafił się szerzej nieznanemu bratu z jednego z warszawskich Kościołów. ten sen to ostrzeżenie, które sami musimy przekazać wszystkim dookoła. nie traćmy czasu.

Brak komentarzy: