Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 27 grudnia 2009

Boże Narodzenie nie jest wyłacznie własnością katolików

i znów po świętach. tak sobie piszę, może i trochę bez sensu, ale ciągle uwiera mnie fakt, że w odczuciu publicznym te święta są katolickie. że tylko ludzie tego i żadnego innego wyznania obchodzą Boże Narodzenie.
o innych chrześcijanach nie ma ani słowa. zupełnie pomija się luteran i reformowanych, którzy stanowią może nie ważny procent ludności, ale ogromny kawał historii naszego kraju i to pięknej historii, że się tak kolokwialnie wypowiem.
o mniej znanych Kościołach chrześcijańskich to już normalnie nawet słowa nie ma. i nie tylko przy tej, ale i przy każdej innej, możliwej sytuacji.
nie istniejemy. w żadnej przestrzeni publicznej, w żadnym oficjalnym dyskursie. nie ma nas. jesteśmy z Marsa. w końcu Polak to tylko katolik i zapewne nikomu nie zależy, by to myślenie skorygować.
ktoś powie, że powinienem się przyzwyczaić. dać sobie z tym spokój i nie mącić wody jak nie trzeba. ale ja nie dam sobie spokoju. jestem obywatelem tego kraju, płacę podatki, mam takie same prawa i obowiązki jak wszyscy inni. mam też prawo żądać, by inni wiedzieli o moim istnieniu. konkretnie o istnieniu niekatolickich Kościołów, które również obchodzą Boże Narodzenie. chyba nie jest to takie trudne i każdy, w miarę inteligentny orangutan nie powinien mieć kłopotów ze zrozumieniem tego faktu.
to przestaje mnie śmieszyć. zwyczajnie przestaje być zabawne. ile można słyszeć podobnych tekstów do tego jaki usłyszałem w pracy 2 dni przed świętami. "czy jako niechrześcijanin obchodzisz Boże Narodzenie?". że co?, pytam. "no, nie jesteś chrześcijaninem jak my wszyscy, więc czy obchodzisz Boże Narodzenie?". kto im miał powiedzieć, że zielonoświątkowcy są chrześcijanami? w domu tego nie usłyszeli, w szkole też nie. w mediach też nie ma o tym ani słowa. nie dziwne, że miliony Polaków rosną w przekonaniu, że chrześcijanin to tylko katolik. no, ewentualnie jeszcze prawosławny, choć podział "my, chrześcijanie" i "oni, prawosławni" też jest częstą spotykany. i to wszystko dzieje się w Warszawie, gdzie jest taka różnorodność wyznań, że teoretycznie każdy katolik powinien mieć znajomego niekatolika.
dalej będę się awanturował o swoje prawa we wszystkie święta. dalej będę mówił, że jestem takim samym obywatelem jak wszyscy inni i mam prawo do zaznaczenia swojej obecności. ten kraj nie jest tylko katolicki. święta też nie są własnością wyłącznie katolików.

Brak komentarzy: