Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 20 grudnia 2009

nie mamy prawa decydować

na tym świecie wkurza mnie wiele rzeczy. no taki już po prostu jestem. ale powiedz szczerze. czy nic cię nie wkurza? czy jesteś osobą dla której wszystko jest absolutnie obojętne i bez jakiegokolwiek znaczenia? na pewno nie.
w najnowszym numerze naszego kościelnego periodyku "Chrześcijanin" (o nim jest oddzielny tekst) zamieszczono artykuł "Zakochałem się w niewierzącej dziewczynie". o cóż tu chodzi? ano o fakt, że bohater opowieści jest zielonoświątkowcem, a jego wybranka...katoliczką. dodajmy, że z tradycyjnej, głęboko wierzącej, katolickiej rodziny.
i tu zaczyna się mój sprzeciw. jakim prawem nazywamy katolików niewierzącymi? nie musimy ich tolerować. nie musimy ich lubić. nie musimy się z nimi zgadzać. ale jakim prawem nazywamy ich "niewierzącymi"? bo mają nieco inną wizję chrześcijaństwa niż my? bo nie wierzą tak jak my? bo nie uznają tego, co my? marne wytłumaczenia. rzeczywiście mogą mieć inne rozumienie. może i inne poznanie. może nawet niekoniecznie zgodne z prawdą. ale nie mamy prawa ich obrażać. bo jak to inaczej nazwać? jak nazwać to, co o nich mówimy?
na dzisiejszym kazaniu padła sugestia, że ten numer może być dobrym prezentem dla naszych znajomych by mogli o nas poczytać kim tak naprawdę jesteśmy. i co ja mam zrobić? dać znajomemu katolikowi nasze pismo, w którym przeczyta, że jako osoba chodząca do kościoła katolickiego jest niewierzący? na pewno się ucieszy. i może nawet będzie lepiej na mnie patrzeć. w końcu uświadomię mu, iż całe życie tkwił w błędzie myśląc, że wierzy w Boga.
jakim prawem stawiamy się w roli sędziów? czy mamy prawo arbitralnie decydować kto jest wierzącym, a kto nie? czy nie przypomina wam to innej sytuacji, w której (nie tak znowu dawno) arbitralnie decydowano, że kto jest Żydem ląduje w komorze gazowej? bez żadnego zbędnego wdawania się w żadne zbędne wyjaśnienia. postawmy obok siebie te postawy. katolik czyli niewierzący. Żyd czyli do komory gazowej. czym to naprawdę się od siebie różni?
nie mamy żadnego prawa decydować, kto tak naprawdę jest wierzący, a kto nie. to osobista relacja między Bogiem, a człowiekiem. nie naszą rzeczą jest ocenianie. zresztą wiemy, co o osadzaniu mówi apostoł Paweł. doskonale o tym wiemy jednak w pewnych wygodnych dla nas sytuacjach perfekcyjnie o tym zapominamy. bo tak jest łatwiej. bo my możemy o tym zapominać. inni nie mogą, gdyż wtedy przeinaczają Biblię. a na to też mamy odpowiedni "paragraf". słynne słowa o dodawaniu i odejmowaniu czegokolwiek do Pisma. ale nie martwmy się. to tyczy innych, nie nas. tych "innych", którzy są "niewierzący", bo przypadkiem urodzili się w odmiennej od nas tradycji.
smutno mi się robi, gdy to widzę. smutno, gdyż zatracamy to, co powinno nas charakteryzować. szacunek do wszystkich ludzi. nie piszę już "miłość" gdyż tego nie mogę wymagać. ale szacunek. do każdego. tylko dlatego, że jest człowiekiem. bo najpierw jest się człowiekiem, a dopiero potem pedofilem, nazistą, handlarzem bronią czy gwałcicielem. ale najpierw mamy widzieć człowieka i go szanować tylko z tego powodu, że stworzył go Bóg. tak jak nas. stworzył go do dobrych rzeczy i co najważniejsze na swoje podobieństwo. a my co? od razu szufladkujemy. katolik to znaczy "niewierzący". nie wnikamy w żadne szczegóły. nie interesuje nas, że sprawiamy komuś ból, że wyrządzamy komuś krzywdę. interesuje nas tylko nasze "jedynie słuszne" podejście do sprawy.
niedawno jeden z członków mojego zboru nazwał księdza profesora Milerskiego, prorektora Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej "jakimś klechą". użył tych słów tylko dlatego, że prorektor wygłosił wykład, z którym on za bardzo się nie zgadzał. poza tym ks. Milerski jest luteraninem. w naszym rozumieniu również zapewne "niewierzącym", gdyż oni chrzczą dzieci, nie uznają języków, nie modlą się głośno z podniesionymi rękoma. więc można po nich "pojechać". można ich obrazić.
nie mamy monopolu na zbawienie. nie mamy prawa decydować kto jest wierzący, a kto nie. nie jesteśmy alfą i omegą. zielonoświątkowy nie znaczy "jedynozbawczy".

Brak komentarzy: