Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 31 grudnia 2009

krzyż symbolem władzy

należy ponad wszelką wątpliwość stwierdzić fakt, że w polskich realiach krzyż (pod postacią katolickiego krucyfiksu) wiszący już niemal w każdym możliwym i niemożliwym miejscu nie jest już symbolem wiary, a symbolem władzy. władzy kościoła katolickiego, który traktuje Polskę jak swoją udzielną własność i nie zamierza się nią z nikim dzielić.
w przypadku instytucji kościoła rzymskokatolickiego nie należy się nabierać na żadne szumne i górnolotne deklaracje. im nie chodzi o żadną obronę ani krzyża, ani wiary. walka idzie tylko i wyłącznie o zachowanie sfery wpływów, o zachowanie władzy i pozycji.
zgoda na zdjęcie krzyży (dziwnym wydaje się fakt, że strona kościelna musiałby na to w ogóle wyrażać zgodę jakby nie leżało to wyłącznie w gestii państwa) byłaby aktem kapitulacji ze strony kościoła katolickiego. pokazaniem milionom ludzi, że nie jest on instytucją tak wszechwładną jak się dotąd przedstawia i że zwyczajnie ludzie nie mają się czego bać. a na utratę strachu przed sobą dzięki któremu miliony ludzi w Polsce w dalszym ciągu trwają przy nim kościół katolicki nie może sobie pozwolić.
to, że chodzi tylko i wyłącznie o władzę można się było przekonać obserwując przypadki, w których członkowie mniejszych Kościołów chrześcijańskich chcieli zawieszać krzyże. okazywało się, że ani prawosławny krzyż w podpórką, ani protestancki pusty krzyż nie mogą wisieć, gdyż zawsze znajdywał się jakiś funkcjonariusz kościoła katolickiego, który sprzeciwiał się takiemu obrotowi sprawy. tłumaczenie było dość mętne, że skoro "przytłaczającą" większość społeczeństwa jest katolicka to tylko taki krzyż ma prawo wisieć. nawet gdy chodziło o miasto, w którym katolików ze zniczem olimpijskim (bo nawet nie ze świeczką) szukać. jak pierwsze naciski nie dawały rady zawsze potrafiono "zatrudnić" do pomocy prawicowych, katolickich polityków, nawet takich, którzy danej miejscowości w życiu na oczy nie widzieli.
przypomina mi się Wrocław i słynna akcja licealistów (tylko ilu z nich potem "wymiękło") w sprawie zdjęcia krzyży ze ścian publicznej, świeckiej szkoły. doszło do debaty. chamski facet zatrudniony na etacie katolickiego księdza wręczył tym młodym ludziom duże, pluszowe misie i plastykowe karabiny. że to niby tylko takie dzieciaczki, które nie wiedzą, co czynią domagając się respektowania zapisów Konstytucji. znany katolicki ekumenista i arcy kulturalny człowieczek o nazwisku Terlikowski wyśmiewał się z nich i drwił zapraszając na Białoruś i do państw islamskich, gdzie będą mogli w pełni realizować swoje "antychrześcijańskie fobie". tak wygląda katolicka "obrona krzyża i wiary".
nigdy więcej nie dajcie się na to nabrać.

Brak komentarzy: