Łączna liczba wyświetleń

środa, 20 lipca 2011

ekumenizm nie gryzie

w środowiskach chrześcijańskich ekumenizm wywołuje często tak gorące emocje jakie towarzyszą problemowi aborcji czy prostytucji. wielu uważa, że to pochodzi od diabła, bo zamiast trwać w "okopach św. Trójcy" musimy udawać jakieś zainteresowanie innymi Kościołami, które niekoniecznie reprezentują nasz punkt widzenia. inni znowu twierdzą, że zamiast bratać się z odmiennymi tradycjami, powinniśmy bez ustanku głosić swoją "prawdę jedyną" i nie oglądać się na innych.
ekumenizm sam w sobie nie jest przecież zły. musi być jednak (jak każda inna rzecz) używany zgodnie z instrukcją obsługi. a ona mówi, że modlić się można jedynie z tymi, którzy są tego samego Ducha. również z tymi, którzy uznają i akceptują różnorodność i bogactwo chrześcijańskiego świata, a nie są jedynie zapatrzeni w swoją grupę wyznaniową i tylko ją uznają za jedynie prawdziwą i godną nazywania się chrześcijańską.
modlić można się także z tymi, którzy wyznają, że jedynie Jezus jest Drogą, Prawdą i Życiem i nie ma innego pośrednika, ani drogi do Boga poza Nim. nie można zachować duchowej jedności z tymi, którzy uważają, że modlić się można nie tylko do Boga i nie tylko Jego można o coś prosić. nie można być w jedności z tymi, którzy sądzą, że to ktoś inny niż Jezus jest pośrednikiem i komuś innemu można zaufać jeśli chodzi o zbawienie.
inne tradycje chrześcijaństwa, takie jak katolicyzm czy prawosławie, niestety dodają ciągle coś nowego do swojej teologii. ciągle jakieś nowe dogmaty, nowe objawienia, nowe prawdy przedstawione do wierzenia. nie są to ludzie, z którymi czułbym jakąś duchową łączność i nie sądzę, bym mógł się z nimi modlić. oczywiście mogę z nimi rozmawiać, mogę nawet uczestniczyć w ich nabożeństwach (nie widzę tu dla siebie żadnego zagrożenia). ale wchodzić z nimi w ekumeniczne relacje? tego instrukcja obsługi nie przewiduje.

Brak komentarzy: