Łączna liczba wyświetleń

piątek, 29 lipca 2011

wielka niespodzianka.

to, co wydarzyło się w Norwegii dla skrajnej prawicy jest prawdziwym koszmarem. okazało się, że głoszenie idei nienawiści wobec obcych może dać efekty, których żadną miarą nie da się wytłumaczyć.
oto osobnik (pozwólcie, że świadomie nie będę używał słowa "człowiek") podający się za wyznawcę skrajnej prawicy, oraz chrześcijańskiego fundamentalistę, z zimną krwią, całkiem świadomie zabija kilkudziesięciu młodych ludzi. zabija ich tylko dlatego, że ich światopogląd dość zasadniczo różni się od jego. osobnik ów dokonuje zbrodni podwójnej. raz, że zabija bezbronnych ludzi, a dwa, że w większości są to jeszcze kilkunastoletnie dzieci. jeśli już koniecznie chciał się "zemścić" i uroił sobie w swoim nie do końca zapewne zdrowym umyśle, że Partia Pracy jest odpowiedzialna za niewłaściwą, jego zdaniem politykę migracyjną, to mógł się skoncentrować na dorosłych politykach, a nie na ich dzieciach.
nagle stało się jasne, że skoro w tym środowisku znalazł się jeden szaleniec, to być może znajdzie się drugi, trzeci, a może i czwarty. to kolejny, tym razem drastyczny sygnał dla służb, że tym środowiskiem naprawdę trzeba się zająć i bardzo dokładnie je monitorować. póki problem zamykał się w internetowych odezwach, rozrzucaniu ulotek, malowaniu murów, czy nawet jakiś pojedynczych napaściach na ludzi nie spełniających "wymogu" aryjskości" nie stanowiło to jakiegoś poważnego zagrożenia. ot, paru zdrowo jebniętych wyznawców "rasy panów" propagowało swoje chore poglądy. po wydarzeniach na Utoyi zmieniło się to diametralnie, gdyż nie jest to już środowisko świrów, a potencjalnych morderców.
szef partii do której należał Breivik ma naprawdę mocne powody, by ze strachu robić pod siebie. to w jego ugrupowaniu Breivik zdobywał polityczne szlify. i nic tu nie pomoże odcinanie się od niego, zapewnianie, że nie mamy z nim nic wspólnego. to produkt tej partii, a fakt, że wystąpił z niej z powodu zbyt małego radykalizmu, jest tu argumentem na ich niekorzyść. widocznie tak rozpalili w nim zamiłowanie do radykalizmu, że nie byli w stanie sprostać jego oczekiwaniom. to u nich Breivik zdobył podwaliny swojego światopoglądu, który tak tragicznie eksplodował na Utoyi.
od dziś okazje się jeszcze, że siedlisko terroryzmu to nie tylko muzułmańscy imigranci. to również kręgi chrześcijańskie. okazuje się, że ksenofobiczne hasła głoszone przez skrajną prawicę są dla niektórych na tyle atrakcyjne, że skłaniają istoty odwołujące się do chrześcijaństwa do łamania Dekalogu, w jego najczulszym z ludzkiego punktu widzenia miejscu, czyli "nie zabijaj". nie jest to zresztą pierwszy przypadek terroryzmu mające swoje korzenie w chrześcijaństwie, ale nasz krąg kulturowy stara się z reguły nie pamiętać, że my też mamy trochę brudu za paznokciami. coś mi mówi, że jak ta sprawa trochę przyschnie to powszechny pogląd, że tylko muzułmanie są zdolni do takich zachowań znów wróci na poczesne miejsce.
dla skrajnej prawicy najlepiej by było, gdyby Breivik był prostym imigrantem z islamskiego kraju. wtedy chodziliby dumni jak pawie, że znów mają rację, ze znów ich jest na wierzchu i tylko wprowadzenie ich rozwiązań uchroni Europę przed islamizacją i powolną zagładą. a tak wyszło, że to ich ideologia stanowi dla Europy śmiertelne zagrożenie. bo wróg jest wśród nas. wygląda tak jak my. mówi tak jak my. i tym samym jest nie do wykrycia.

Brak komentarzy: